Harry Potter Wiki

CZYTAJ WIĘCEJ

Harry Potter Wiki
Advertisement
Harry Potter Wiki

Rozowaokladeczka

Umbridgespistresci1

Cooltext288898389970849
Witajcie!

To już 22 numer Czarownicy. Dziś mijają (około) dwa lata istnienia miesięcznika. Serdecznie gratuluję każdemu (ówczesnemu i już byłemu) redaktorowi, robicie fajną robotę.

  • Kochani, do zakończenia Pucharu Domów został już niecały miesiąc. Samo zapisanie się do domu nie pomoże mu zdobyć punktów. Zapraszam do udziału w naszych konkursach.
  • Zapraszam do zainteresowania się drugą edycją Turnieju Trójtwórczego. Satysfakcja gwarantowana. Obecnie trwa 3 etap TT, dajcie się ponieść fantazji.
  • LIX Fan Art o tematyce Użytkownicy Harry Potter Wiki wygrał Caairo11.
  • Gratuluję Isthealice wygranej w 59 Artykule Miesiąca. Pozostałym osobom życzę powodzenia w dalszym rozwoju edycyjnym, już fajnie wam idzie.
  • Zapraszam również do sprawdzenia swojej wiedzy przy rozwiązywaniu Łamigłówek Caairo.
  • Lubicie sceny z filmów, jest i taka zabawa na naszej wiki. Zajrzyjcie do Filmówki.
  • Wszystkich chętnych zapraszam do udziału w 60 Artykule Miesiąca. Pamiętajcie o zapoznaniu się z regulaminem konkursu.
  • Zapraszam do wyrażenia swojej opinii na temat 22 wydania Czarownicy w tym wątku.
Dziękuję za uwagę!
Black
Dolores i herbatka
***

Zapraszam do udziału w krótkiej ankietce.

Współpraca

Harry Potter Fanon Wiki Śródziemie Wiki Harry Potter Net Mortis Szkoła Magii Winsford Pismo Czarodziejskie Huncwot

Cooltext288899431527920
Witamy w kolejnym miesięcznym podsumowaniu Magicznej Listy Przebojów:
  1. klik Dark Lord Funk- Harry Potter Parody of „Uptpown Funk” ↑
  2. klik Professor Snape (Harry Potter Song) ↓
    klik The War (POWRÓT)
  3. klik KATNISS vs HERMIONE: Princess Rap Battle •
    klik SzpaRAP - Hermiona vs Smerfetka - [ Szparagi ] (POWRÓT)
    klik The Mysterious Ticking Noise 10-YEAR ANNIVERSARY in 4K (NOWOŚĆ)
  4. klik Harry Potter in 99 Seconds ↓
PROPOZYCJE
  • klik You're a Gangsta, Harry
  • klik Harry Potter is Dead (Ministry of Magic)

Oczywiście swoje propozycje możecie wrzucać w komentarzach w wątku z Magiczną Listą Przebojów. Zapraszam do głosowania w poniższej ankietce.

***
Redakcja Czarownicy

Cooltext288898636552754
Hej!
Ostatni komiks... nie wiem, jak się przyjął, bo odzewu nie było, ale mam nadzieję, że ten wam się spodoba.
Miłego czytania.
Alice
Komiks2

Cooltext288900320199411
Golden egg

Mija kolejny miesiąc, a więc i czas na kolejne Złote Jajo. Zaszczytem zostania ósmym smokiem została obdarowana Alix. Dzielnie broniła swoje Jajo, spośród scenek wymyślonych przez redaktorów. Alix musiała jak najlepiej z tych sytuacji wybrnąć. Scenki były różne i nie zawsze rozgrywały się w szkole.

Czytelnicy jednogłośnie uznali, że Alix poradziłaby sobie w świecie magii. Spośród 14 głosujących: 13 uznało, że walczyła jak rogogon węgierski, a tylko 1 - chiński ognomiot.

Naszym kolejnym smokiem został Brzytwiarz, który obecnie jest na emeryturze od Czarownicy.

Jak chłopak poradził sobie ze smoczymi scenami? Za chwilę się przekonacie. Oto zapis przygód, które miały miejsce na Smoczej Arenie.

***
Smok-kazanie-apokalipsa

Mattibu
Jesteś czwartorocznym Gryfonem i idziesz właśnie korytarzem na szóstym piętrze, śpiesząc się na najbliższą lekcję transmutacji. Przechodzisz właśnie przez nieduże pomieszczenie, za którym zaczyna się klatka schodowa, kiedy orientujesz się, że drzwi, które próbujesz otworzyć, zostały zablokowane od zewnątrz. Co gorsza, słyszysz za sobą donośny huk i widzisz Irytka przenikającego przez drugie drzwi, które właśnie zostały przez niego zamknięte. Poltergeist robi fikołka w powietrzu i z radosnym uśmiechem na twarzy oznajmia ci, że aby móc przejść, musisz podpalić własne spodnie. Co robisz?
Irytek: Głupi Brzywiarz wpadł w kłopoty, spalić musi więc galoty!
Wpierw zastanawiam się, od kiedy w Hogwarcie narobiło się tyle pięter... Ale nic to, myślę. Najpierw Irytek, potem dywagacje o architekturze wczesnośredniowiecznej.
– Irytku, jest jeden mały problem. Może i bym przystał na twoją propozycję, nawet tak dla zabawy, ale tak się składa, że nie mam na sobie spodni – dlatego noszę tak długie szaty. Powinieneś też tego kiedyś spróbować. Te przeciągi w Hogwarcie potrafią nieźle „orzeźwić”, jeśli wiesz co mam na myśli – puszczam do niego oko.
Irytek: Nie uchronią cię od wpadki, te o gatkach nudne gadki!
Irytek uśmiecha się złośliwie.
– Jeśli nie masz spodni, to nie będziesz mógł ich podpalić, więc nigdy stąd nie wyjdziesz.
Robi fikołka i wybucha uszczęśliwionym rechotem. Następnie zaczyna rzucać w ciebie kawałkami kredy
– Zostanie uczeń na zawsze w komnacie, bo chyba gdzieś zgubił swoje gacie!
Nie próbuj kiwać gościa w kapeluszu, byś zamiast spodni nie musiał spalić uszu!
– Irytku, chyba Twój plan nie wypali... słyszę, że ktoś jest po drugiej stronie drzwi. Zerknij przez dziurkę, to sam zobaczysz – to chyba jakiś nauczyciel.
W momencie, jak Irytek zerka przez dziurkę, wyjmuję różdżkę i mówię:
– Waddiwasi – a, że tam są gumy wiem, bo sam je tam umieściłem na złość Filchowi.
Irytek zaskoczony obraca się w powietrzu i wyrzuca z siebie kilka przekleństw, robiąc jednocześnie wulgarne gesty w twoją stronę. Następnie odlatuje, zostawiając cię samego w zamkniętym pomieszczeniu.
Rzucam Alohomora na drzwi i idę dalej.

***
Złote jajko

BlackAngel92
Jesteś menagerem i zarazem tłumaczem rockowego zespołu goblinów. Trwa właśnie światowa trasa koncertowa nazwana "Złoty młot". Za dwie godziny ma rozpocząć się wyczekiwany koncert przez fanów w Chinach. Budzisz się w jakimś szałaso-domku pośrodku pustkowia. U twojego boku znajduje się lipna różdżka ze sklepu braci Weasley'ów. Nad robą pochyla się starsza kobieta, która nie zna angielskiego. Jak poradzisz sobie w tej sytuacji?
– ??? ???? ???? ????
– Przepraszam Panią, gdzie my się teraz znajdujemy? – grzecznie pytam uśmiechając się
Staruszka śmieje się z nieudolnych prób językowych. Uśmiechając się kiwa głową w różnych kierunkach pokazując ręka chatę na zachód.
Zabieram różdżkę i daję się zaprowadzić przez staruszkę do miejsca które wskazywała. Czekam na dalszy rozwój wypadków. Idąc śpiewam pod nosem po goblińsku największy hit zespołu.
Staruszka odchyla materiał w wejściu i pokazuje abyś wszedł. W środku widzisz kupę dymu i Ludo Bagmana wśród ludzi i goblinów.
– No panie Brzytwiarz jak główka?

– Dzień dobry panie Bagman. Na Brodę Merlina, główka całkiem całkiem poza tym że zupełnie nie mam pojęcia jakim cudem tu wylądowaliśmy. I gdzie w ogóle jesteśmy? Mogliśmy darować sobie te eliksiry, które dostaliśmy po koncercie na Węgrzech.
– Pośrodku największej Chińskiej pustyni. Zacnie tu prawda? Z tego co mówiki pańscy kompani, nieźle pan zaszalał z goblińskim specyfikiem. Tylko ma pan problem... ściga pana Chiński wymiar sprawiedliwości. Jak zamierza pan to odkręcić?
– Znowu? Myślałem że po ostatnich trzech razach w końcu sobie odpuszczą... ale nie przejmowałbym się nimi.
– Niestety już to trafiło na międzynarodową listę.
– Takla Makan jest mniej więc tej wielkości co Polska, taki kraj w Europie ten od Wrońskiego. – Nie rozumiem związku, ale to efekt zapewne tego specyfiku. Co z koncertem? Z tego co widzę to zostało do niego jakieś 30 minut?
– Nigdy nas tu nie znajdą. A nawet jeśli to miło będzie zobaczyć starych znajomych:) Może pomogą mi się dostać do zespołu, bo za chwilę koncert. No to na co czekamy? Panie Ludo – różdżka w dłoń i lecimy. Tylko musi mi pan trochę użyczyć miejsca przy teleportacji, bo gdzieś posiałem swoją różdżkę.
– Dość tych pogaduszek. Oto świstoklik... nie namierzą tak pana. A po koncercie radze... szybko udać się do naszego Ministerstwa i jakoś to odkręcić.
– A co do związku to mówił Pan o największej pustyni w Chinach, to właśnie Takla Makan. Dziękuję, a po koncercie zapraszam na backstage :) dokończymy imprezę :) Ministerstwo poczeka :)
chwytam za świstoklika

***
Hebridean Black Fantastic Beasts

Damian102
Jesteś Krukonem na ostatnim roku nauki w Hogwarcie, który ma bzika na punkcie magicznych stworzeń. Udałeś się do Zakazanego Lasu, aby obserwować jednorożce w naturalnym środowisku. Byłeś przy tym nieświadomy, że centaury uważają to miejsce za swoją własność. Kiedy już kończyłeś robić notatki w twoim kierunku poleciała strzała wystrzelona przez centaura. Odwracasz się w jego kierunku i przerażony widzisz, że celuje on twoim łukiem prosto w Ciebie. Co robisz?
Próbuje zachować kamienną twarz, nie pokazać strachu. Sam fakt że pierwszą strzałę posłał w drzewo a nie dla przykładu w kolano biorę za dobrą monetę.
– Galopujące gargulce. Mógłbyś mnie nie straszyć? O mało co nie zrobiłem kleksa, nawet dwóch wliczając tego na pergaminie. Musiałbym przepisywać całą pracę domową na nowo. A co dopiero jak bym niechcący ze strachu podpalił pergamin?! Las mógłby spłonąć!!! Co gorsza przepłoszyło by to jednorożce! Tyle czasu już mi zajęło żeby móc obejrzeć je na żywo... Ta pierwsza od lewej, taka fioletowawa, widzisz ja? To Twilight, zaraz obok niej stoi Rarity, dalej są Fluttershy i Rainbow Dash.
– Nie obchodzi mnie to. Natychmiast opuść moje terytoria.
głos z krzaków – Kopytem go, Magorian, kopytem!
– Nie mogę teraz. Jeszcze Pinkie Pie i AppleJack się nie pojawiły, a bez nich całe moje badania pójdą na nic panie Magorian.
drugi głos z krzaków: – Iiiiiiiiiiiiiihhhhhaaaaaaaaaaa!
Z krzaków wyłaniają się kolejne centaury, które biegną prosto na Brzytwiarza.
– Swoją drogą czy mi się wydaje czy Pan też podglądał te kucyki, znaczy jednorożce? – pytam podejrzliwie.
– To moje kucyki, więc je podglądam. Ale to teraz nie ważne, jesteś naszym więźniem.
chór z krzaków: – Dać mu siodło! Dać mu siodło!
– Może to i dobrze z tym wiezieniem... Ominą mnie przynajmniej zajęcia z profesor Umbridge
Centaury porywają Brzytwiarza, a następnie wloką go do wnętrza lasu.

***
Rogogon miniaturka

Caairo11
Jesteś młodym pracownikiem Banku Gringotta, zapalonym kibicem quidditcha, który dostał w prezencie od kolegów goblinów bilet na finał ligi. Niestety, bilety na ten mecz podwyższonego ryzyka były imienne, a Twój opiewa na nazwisko… Anna Ingeborga Klopstock. Żeby w ogóle wejść na stadion i minąć ochronę złożoną z nerwowych trolli użyłeś eliksiru wielosokowego, i pod postacią imponującej urodą i figurą szóstorocznej Puchonki udało ci się dostać na trybuny. Popijając co godzinę eliksir obserwowałeś, jak Harpie spuszczają łomot Arsenalowi, nie, pomyłka - Armatom, lecz w pewnym momencie wkurzony kibic Armat gestykulując po utracie kolejnego gola przez jego drużynę wytrącił Ci z rąk butelkę z eliksirem, która się stłukła. Miałeś 5 minut do pory kolejnego zażycia eliksiru, więc w panice wybiegłeś z trybun, i czując, że już zaczyna się przemiana w prawdziwego ciebie, wpadłeś do pierwszego z brzegu pomieszczenia w podziemiach stadionu, żeby się przebrać w męskie ciuchy, które zabrałeś na wszelki wypadek w torbie.
Po ciemku, bo różdżkę oddałeś przy wejściu na stadion do depozytu, zdążyłeś jednak tylko zdjąć sukienkę, gdy usłyszałeś ciężkie kroki i posapywanie trolla z ochrony tuż za drzwiami.
Spanikowany szukasz drogi ucieczki, i widzisz na jednej ze ścian dwoje drzwi, lewe i prawe. Rzucasz się do nich, i wychodzisz przez...
a. lewe
b. prawe
Prawe
... prawe drzwi, prosto w tłumek kilkunastu wkurzonych kibiców Armat, kłócących się, jakby tu osłodzić sobie nieuniknioną porażkę ukochanej drużyny. Na widok faceta w stringach, pończochach i koronkowym staniku na owłosionej klatce piersiowej momentalnie wpadają na ten sam pomysł, sięgając po trzonki od mioteł sportowych, masywne pałąki od kociołków i co tam jeszcze mogą na szybko znaleźć. Po chwili bez słowa ruszają w Twoja stronę. Co im powiesz?
– Panowie chwila, co Wy? Nigdy nie przegraliście zakładu?
– Wenger ou..... a chwila kogo my tu mamy? Brać go, wreszcie się jakoś wyżyjemy.
– Miotłą go, miotłą!!!
– Macie racje koledzy! Wenger Out! Chodźmy zatem i wyżyjmy się na nim, i na zarządzie, który od lat żałuje pieniędzy na transfery...
– To nie Piłka Nożna panie w stringach.
– Dajcie mi tylko jakąś szatę na przebranie bo w to w czym teraz jestem przebrali mnie kibice Harpii. Co to jest Piłka nożna? Spotkałem kilku kibiców Harpii przed stadionem mówili złe rzeczy o naszym klubie.
– Klubie stringarzy?
– Więc się im postawiłem, ale zaszli mnie od tyłu.
Szef Klubu Kibica: – To prowokator, ewidentnie chce nas wkurzyć, żebyśmy mu przylali. Własnie się przyznał, że się kuma z tymi od Harpii! No to jednak mu przelejemy!
– I zaczarowali moje szaty. Swoich chcecie bić? Tak? To podchodźcie.
– Sprytne, żeby zrzucić winy na Harpie, ale specjalnie mają one oddzielny sektor i szatnie, aby nie dochodziło do takich incydentów.
– Tylko pojedynczo, żebym za wielu naraz krzywdy nie zrobi.
– Patrzcie jaki kozak!
Szef: – A Ty niby nasz? Po czym to poznać, po gaciach ze sznurka czy biustonoszu?
– Może i mają, ale jakoś przeszli tutaj i zostawili mnie w sali obok.
Szef: – Koleś, mów prawdę, będzie mniej bolało!
– Mogę wymienić zwycięski skład z meczu z Kaiserslautern z 1996 jeśli chcesz?
– Mnie już ręka świerzbi
– Ale lepiej będzie jak zobaczysz na własne oczy jak piorę tych z Hollyhead, tylko dajcie mi w końcu coś do przebrania.
– Patrzcie go, niby piłki nożnej nie zna, a Kaiserslautern to raczej nie klub quidditcha. Ewidentnie coś kręci!
– Już mi się te stringi za bardzo wpiły. Nie klub Quidditcha? Ty się nazywasz kibicem?
– Nie noszę przynajmniej stringów
– A kto był najtrudniejszym przeciwnikiem w pucharach w tamtym roku?
Szef: – W gaciach z żyłki – nie ma mowy, wezmą uczciwych kiboli za jakichś dewiantów. Dobra, Twoja ostatnia szansa – podaj jedno słowo, które nas przekona.
– Młody jesteś to możesz nie pamiętać.
– Jak to kto, Tajfuny
– Ok, ściskajmy kciuki i liczmy na najlepsze.
Szef: – To nawet ja policzę, ze to jakieś 11 słów, a nie jedno! Masz Pecha! (Kibole sprawiaja Ci oklep, po czym wyrzucaja jak worek przez drzwi...)
– Czy TERAZ ktoś poda mi szatę na przebranie? Bo jak nie to tak czy inaczej ściągam te stringi.
– O ciekawe od kiedy nasze motto nie brzmi "Trzymajmy kciuki i nie traćmy nadziei."

Obrazek jajo

... do pokoju, w którym siedzi znudzona meczem Rita Skeeter. Gdy stoisz w progu w stringach, pończochach i koronkowym staniku na owłosionej klatce piersiowej słyszysz, jak w pokoju obok troll rozszarpuje torbę z twoim męskim ubraniem, wydając z siebie podejrzane sapania i gulgoty. Na twój widok Rita z błyskiem w oku błyskawicznie wyciąga notes i samonotujące pióro, a Ciebie oślepia błysk flesza, bo w kącie siedzi oczywiście Bozo. Rita znacząco chrząka.
Co jej powiesz?

– To Pani ma być tym szczęśliwym kawalerem dla którego miałem zatańczyć?
Rita: – Kotku, jesteś wspaniały! Przebijasz nawet tego kogoś tam, co łaskotał chorbotki! Jeszcze zdążę wysłać sowę, i wywiad o Twoich, hmmm, gustach, pójdzie w dzisiejszym wydaniu wieczornym! Od dawna masz tę... pasję?
– Czyli to znowu nie ten pokój, idę szukać dalej. – Przechodzę przez pokój do kolejnych drzwi. Przechodząc obok Bozo wytrącam mu "niechcący" aparat tak że rozbija się w drobny mak na kamiennej podładze. klisza prześwietla się a ja wychodzę przez drzwi rzucając "przeprasząc" na pożegnanie
Gdy zdruzgotany wracasz w końcu do domu, na jego progu stoi spakowana walizka a obok niej Twoja zapłakana żona, z egzemplarzem Proroka Wieczornego w ręku, córeczka z miną bazyliszka i zaciętymi ustami oraz synek stoicko pochłaniający czekoladowy baton. Na pierwszej gazety stronie jest Twoje zdjęcie w damskiej bieliźnie ozdabiające artykuł Rity Skeeter zatytułowany „ (pół)Naga prawda o kulisach współczesnego sportu – czy już czas na dymisję Zarządu Ligi Quidditcha?”
I co teraz?

– Kochanie, chodź do domu. Przecież oboje wiemy że to nie jest nawet w Top5 moich "powrotów" z meczów Armat... A skoro tamte przetrwaliśmy to z tego będziesz miała tylko dużo śmiechu. Chodź, opowiem Ci wszystko po kolei. A i jestem Ci dłużny zakupy – te wszystkie rzeczy były Twoje, musiałem też użyć Twoich włosów do eliksiru...
Żona tylko kiwa z politowaniem głową, córka bazyliszkuje nadal, ale syn oddaje Ci swojego batona, i przesądza sprawę.

***

Zasady głosowania pozostają niezmienne, czyli w ankiecie poniżej możecie ocenić nie tylko to, czy Smok obronił Jajo, ale także w jakim stylu. Nazwom smoków przyporządkowaliśmy wartości punktowe:

  • Rogogon to 4 punkty,
  • Ogniomiot to 3 punkty,
  • Krótkopyski to 2 punkty,
  • Walijski - 1 punkt.

Zaznaczając nazwę któregoś z tych smoków, głosujecie za tym, że Smok obronił Złote Jajo. Wybierając piątą opcję, głosujecie za uznaniem, że Smokowi nie udało się Jaja obronić. ;)

Czekamy na Wasze głosy!
Redakcja Czarownicy

Cooltext288900057657693

Witam was w Temacie Numeru, od dziś będę pisała w tym dziale. Jeśli macie jakieś uwagi, chętnie je poczytam tym wątku. Bez przedłużania zapraszam. ;)

***
DOLORES UMBRIDGE
Dolores w gabinecie

Dla uczniów Hogwartu, przede wszystkim najbardziej znienawidzony nauczyciel. Reszta nauczycieli dostawała przy niej szewskiej pasji. Bardzo szybko „wsiąkła w Hogwart” i została jego nieoficjalnym dyrektorem...

Dolores pracowała jako starszy podsekretarz Ministra Magii. Kobieta była jednym z oskarżycieli Harry’ego Pottera. Szczególnie upodobała sobie tortury uczniów i pisanie dekretów. Z drugiej strony, została wysłana z ramienia rządu. Była święcie przekonana, że robi dobrze, wykonywała pracę zleconą z góry.

Draco2hp5

Dolores była „zapatrzona” w swojego ówczesnego szefa, Korneliusza Knota, w którym prawdopodobnie była zakochana. Darzyła szacunkiem jedynie osoby, które miały więcej władzy niż ona. Stworzyła brygadę inkwizycyjną złożoną z samych ślizgonów i woźnego – Argusa Flicha.

Dolores podczas wymierzania kary

Po tym jak Albus Dumbledore został zmuszony do ukrycia się, Dolores została dyrektorem. Zaczęła stosować jeszcze większą tyranię, nastawiła się na psychiczno-fizyczne zrujnowanie uczniów. Kiedy została dyrektorką nareszcie miała to co lubiła najbardziej – władzę i potęgę. Okazywała to między innymi siadając na fotelu dyrektora w trakcie testów. Na szczęście z testów tych została wypędzona przez braci Weasley.

Dolores w Zakazanym Lesie

Przyłapując członków gwardii w swoim gabinecie, chciała na nich użyć zakazanego eliksiru. Jednak kobiecie nie udaje się tego dokonać. Za to moment idealnie „wyczuła” Hermiona Granger. Dziewczyna opowiada o tajnej broni Dyrektora, czyli o tym czego bardzo chciała dowiedzieć się Dolores. Kobieta idzie z Hermioną i Harrym do lasu w którym rzekoma broń miała się znajdować. Okazało się, iż dziewczyna zaprowadziła ją do olbrzyma, przybranego brata Hagrida. Kiedy Umbridge zamierza prawdopodobnie zaatakować Harry'eego i Hermionę, centaury nie zadowolone z decyzji ministerstwa atakują kobietę. Jednak dość sprawnie się ona broni – omal nie udusiła przecież jednego z nich. Centaury zabierają Dolores ze sobą.

Pomimo tych wszystkich okropieństw, których się dopuściła, zostaje przywrócona do Hogwartu, jednak już bez realnej władzy. Jakiś czas później, zostaje zwolniona.
Doloumbridge
To jednak jeszcze nie koniec jej roli w życiu Golden Trio. Widzimy ją trochę później na pogrzebie Albusa Dumbledore’a. Mimo iż ubrała się na czarno, i niby było widać ten smutek na twarzy Umbridge, to tak naprawdę uważała ona dyrektora za wroga i nie żałowała tego że zginął.

Moim zdaniem Dolores Umbridge została przedstawiona w bardzo złym świetle. Postać jest zdecydowanie negatywna, została jednak bardzo dobrze napisana. Poza tym wskazywała zadatki na śmierciożercę, nawet jeśli nim nie była. Jednym słowem, była jedną z postaci, zaliczanych do kategorii „dość barwnych” jednak raczej podpadających pod ciemne barwy. Jeden z antagonistów w fabule.

Mam nadzieję że jakoś przebrnęliście przez temat numeru w moim wykonaniu.

Letycja

Cooltext288898707435503
PHM
1.

Naprawdę chcesz słuchać? Nie masz nic lepszego do roboty? No nie wiem czego, ty powinieneś chyba wiedzieć, pewnie chciałbyś zwiedzić wiele miejsc. Dobra, jak chcesz. Opowiem ci, ale nie za darmo. Za to dostaniesz być może pierwszą prawdziwą opowieść w swoim życiu. Ile? A zamów coś u barmana, coś ze środkowej półki, nie spod szynkwasu, coś dla lepszych gości. A ja, jak już wrócisz z baru, opowiem ci o facecie, który złamał mi życie i o kobiecie, którą kochałem.

2.

Ciszę na korytarzu można było kroić nożem. Dawno już ucichły szepty, kilkunastu odzianych w urzędowy róż chłopców i dziewcząt wpatrywało się w masywne drzwi milcząc. Biała karteczka z napisem „Egzamin” wręcz jakby paraliżowała ich wolę życia.
Gdy drzwi w końcu się otworzyły, z komnaty za nimi wyszedł przygarbiony, młody chłopak. Nie spojrzał nawet na zgromadzony pod salą tłumek, który zerwał się z krzeseł na nogi, gdy tylko klamka w drzwiach zaczęła się przesuwać w dół. Chłopak podszedł do stojącego pod oknem starego mężczyzny, którego wzrost wskazywał na goblińskich przodków. Bez słowa podał mu małą karteczkę i różdżkę. Karzeł rzucił okiem na karteczkę, a potem jednym ruchem złamał podaną mu różdżkę na dwie części. Gdy wrzucił je do wiklinowego kosza, dwa kawałki drewna stuknęły o wiele innych, które zostały tam wrzucone wcześniej.
Chłopak wreszcie odwrócił się do zebranych pod salą uczniów, tak jak on ubranych w urzędowy róż.
– Na którym? – spytała cicho jakaś dziewczyna. Wszyscy wprawdzie wiedzieli, co za chwilę usłyszą, ale to pytanie po prostu wypadało zadać.
– Na trzecim. – odpowiedział chłopak, a w ochach wszystkich zebranych pod salą uczniów znowu pojawił się strach. Wszystkich, oprócz jednego wysokiego chłopca, który nawet nie drgnął, gdy jego kolega wyszedł z sali, a teraz uśmiechnął się tylko lekceważąco, niedbale polerując swą różdżkę. Zazdrościli mu.

3.

– Dzieciństwo miałem typowe, nic szczególnego. Tak jak inne czarodziejskie dzieci w wieku 3 lat i 11 miesięcy zostałem oddany do jednego z Radosnych Ośrodków Kwalifikacyjnych. To wtedy po raz ostatni widziałem rodziców, gdy płacząc prowadzili mnie przez wielką bramę… W sumie to nie wiem, czemu płakali, może ze szczęścia? Bo przecież w tym ośrodku miałem rozpocząć nowe, prawdziwe życie. Całymi dniami chodziliśmy tam w parach na spacery, bawiliśmy się w wesołe gry, takie jak: „Spal mugola”, „Kolega knuje, ty donos smarujesz” albo śpiewaliśmy różne rymowane piosenki i słuchaliśmy opowieści o Niej. Tymi opowieściami karmili nas częściej niż puddingiem. Co jakiś czas opiekunowie wypuszczali na któregoś z nas psa, wilka czy nawet trolla, zrzucali z dachów, czy wrzucali do wody. Było wiele śmiechu, gdy ujawniając magiczne zdolności któryś z nas przenosił się nagle na drzewo uciekając przed ujadającym brytanem albo serfował po falach jeziora jak delfin. Co? No tak, ale tylko może dwóch czy trzem z mojej grupy. To ich wina, że nie udało im się uciec. Nie byli czarodziejami, więc nie mieli prawa z nami żyć. Tak nam mówili opiekunowie i wtedy w to wierzyłem. Niektórzy przeżyli. Nie winiłem ich za to.
Ale im nie zazdrościłem.

4.

Korytarz powoli pustoszał, zostało już tylko 3 uczniów siedzących na masywnych krzesłach i tłumek mugolskich służących, skulonych w rogu. Nikt nie rozmawiał, to było przecież w szkole zabronione, a już zwłaszcza przed najcięższym egzaminem w trakcie całej nauki. Egzaminem z Historii Magii.

5.

– Zakochałem się w Niej już w Ośrodku. Opowieści o jej wielkich czynach, mądrości, urodzie, którymi codziennie nas raczono, zrobiły na pewno swoje, prawie każdy czarodziej w tym wieku w niej się kochał. Większość z nas z tej miłości szybko wyrastała, pozostawał, owszem, podziw i szacunek, wiadomo, ale nie miłość. A ja ją kochałem. Kochałem miłością zawzięta i wielką, od chwili gdy ją ujrzałem. Co? No pewnie, że nie żywą, nikt jej nie widział od wielu lat przecież, unika sławy i rozgłosu. Zobaczyłem jej posąg, ten stojący w Ministerstwie Magii, no wiesz, ten wielki, w fontannie. Byłem tam na wycieczce w nagrodę za wykrycie spisku kilku kolegów, którzy potajemnie dyskutowali o różnych zakazanych rzeczach. Ile? Pamiętam dokładnie, miałem wtedy 7 lat, akurat dwa dni wcześniej dostałem swoją pierwszą różdżkę ćwiczebną. Jej posąg górował nad całym atrium ministerstwa. Odziana w skromną sukienkę, opinającą szczupłe, fantastycznie zgrabne ciało. Wysoka, gibka a jednak silna, z burzą blond włosów spadających na ramiona. I ta twarz… no, po prostu piękna, tą urodą, która aż powala. Stała tam w skromnej pozie, z ptaszkami, które z lubością siedziały na jej ramionach, jakimś jelonkiem tulącym się z ufnością do jej nóg i stadkiem kotów oczywiście. W ręku miała swoje słynne Pióro Dobroci i jeden z tomów „Prawdziwej Historii Magii”, dzieła jej życia. Taką ją zapamiętałem.
Na całe moje życie.

6.

Gdy w końcu drzwi się otworzyły, wyszedł z nich jeden z mugolskich służących, ubrany w wielką serwetę z godłem szkoły. Na twarzy miał pulsujące czerwone pręgi, prawdopodobnie po niedawnym uderzeniu pejczem czy różdżką, ale kogo by to obchodziło, czym i za co dostał w gębę jakiś mugol? Ukłonił się nisko i wskazał mu ręką drogę do komnaty. Chłopak wstał i uśmiechnął się. Był pewien, że nareszcie pokaże swoje umiejętności i wiedzę, a ten egzamin przypieczętuje jego sławę.

7.

– W szkole zawsze byłem prymusem. Nie sprawiały mi żadnych trudności przedmioty obowiązkowe, takie jak Teoria Warzenia Eliksirów, Przygotowanie do Teorii Użycia Różdżki czy nawet Zasady Rozpoznawania Niewłaściwych Zachowań Magicznych. Jako pierwszy z mojego rocznika, już w czwartej klasie, po raz pierwszy dostałem do ręki prawdziwą różdżkę. W czwartej klasie, kapujesz? Inni zwykle swoją pierwszą różdżkę dotykali dopiero w szóstej lub siódmej. A o tym, jak podczas egzaminu po siódmym roku brawurowo wyczarowałem światło przy użyciu skomplikowanego zaklęcia Lumos, krążyły po szkole legendy… Znałem na pamięć wszystkie receptury eliksirów i zasady korzystania z kociołków, parametry różdżek i formuły zaklęć. Umiałem okiełznać niuchacza i przez godzinę, a raz nawet dwie, grać bez przerwy w umquadattcha. Byłem prymusem.
Aż to tego ostatniego egzaminu.

8.

Za wielkim dębowym stołem siedziało kilkunastu czarodziejów i czarownic. Wszyscy odziani byli w szaty jednego kroju, w urzędowym, różowym kolorze. Takie same tiary, taka sama szerokość rękawów i wysokość obcasów. Na ścianie za nimi widniało godło szkoły - bawiący się kłębkiem różowej wełny kotek, nad którym różowymi literami skrzył się napis - Szkoła Magii im. Dolores Umbridge w Hogwarcie.

9.

– Wszyscy zawsze najbardziej bali się Historii Magii. Wiadomo, najcięższy przedmiot, najwięcej informacji do przyswojenia, no i tematyka niebezpieczna. Jak pomylisz formułę zaklęcia czy recepturę eliksiru, to co najwyżej dostaniesz trolla, bo przecież i tak w szkole nie rzuca się zaklęć ani nie warzy eliksirów, szkoła daje nam tylko mocne teoretyczne podstawy. No, ale jak pomylisz jakiś fakt z jej bogatego życiorysu, albo co gorsza coś przekręcisz… Widziałem wielu, którym się to przytrafiło będąc jeszcze w szkole. Złamana różdżka ćwiczebna i praktycznie pozbawienie szans na uzyskanie prawdziwej, zszargana opinia, degradacja do Kiciusiów, i to tylko jak mieli szczęście... Jak to, nie rozumiesz? Kiciusie to nazwa jednego z czterech domów w Hogwarcie, każdy to wie. Należą do niego najmłodsi uczniowie, no i ci, którzy tam lądują za karę. Po Kiciusiach przechodzi się do Mruczków, potem są już Pazurki, no najstarsza grupa, Prężygrzbiety. Najmniejsza, bo tam dochodzą tylko ci, którzy zdadzą Historię Magii. Tak nie było zawsze? No może z w czasach zanim Ona objęła władzę... Jak to – gdzie objęła?
Wszędzie.

10.

Gruba teczka krążyła z rąk do rąk, czarodzieje z Komisji Egzaminacyjnej przeglądali ją bez pośpiechu, co jakiś czas wyjmując jakąś kartkę czy wykres. Chłopak stał na baczność, z ćwiczebną różdżką regulaminowo wetkniętą w specjalna kieszonkę jego szkolnej, różowej szaty. Milczał, bo wiedział, że jedno nie w porę wypowiedziane słowo może zepsuć wszystko.
– No proszę, prawdziwy prymus – stwierdził obojętnie siedzący na środku stołu czarodziej z długą, czarną brodą. Chwilę czytał jedną z kartek z teczki. – Kapitan drużyny umqadattcha w Mruczkach, członek Różowej Straży Porządkowej, jako ochotnik wziął udział w Programie Reedukacji Magicznej Opornych Uczniów i to ze specjalnością – pejcz. Same pochwały, no proszę, proszę...
Pozostali czarodzieje przyglądali mu się z umiarkowanym zainteresowaniem. Wiedział, że całe to czytanie to blaga, bo znali na pamięć akta wszystkich uczniów przystępujących do egzaminu. Zauważył, że uważnie słucha tylko jakaś stara, pomarszczona czarownica siedząca najbardziej z lewej strony. Albo mu się tylko zdawało.

11.

– Ten egzamin trwa czasem po kilka godzin. Wiadomo, najważniejsza część naszej edukacji to przecież właśnie Historia Magii, a gdy Ona wreszcie jako pierwsza napisała pełną, niezakłamaną i uwzględniającą wszystkie ważne wydarzenia „Prawdziwą Historię Magii”, to wyszło tego 11 tomów. Jest co wkuwać... No, ale o egzaminie miałem mówić. Od wielu lat składa się z 3 części – Najstarsza Historia Magii, Historia Magii Przed Wielką Reformatorką i Najnowsza Historia Magii. Teoretycznie z każdej części powinno być na egzaminie po jednym pytaniu, no ale zwykle jest ich więcej. Ile?
Dużo więcej.

12.

– No dobrze, to zacznijmy może od czegoś prostego – czarodziej siedzący na środku stołu uśmiechnął się, ale tylko ustami. Jego oczy pozostały zimne i budziły strach. – Proszę podać powody utworzenia naszej szkoły, poczynając od czasów sprzed jej utworzenia, ogólnie rzecz biorąc.
Młodzieniec od razu zaczął mówić. Bez zająknięcia opisał krótko historię pierwszych, nieudolnych prób nauczania młodych czarodziejów, podejmowanych przez ich rodziców od czasów starożytnych. Wykazał jak bardzo negatywnie takie szkolenie, prowadzone przy użyciu prawdziwych różdżek i polegające na nauczaniu rzucania prawdziwych zaklęć, wypaczało umysły czarodziejskich dzieci, które stopniowo degenerowały się.
– ... dopiero Rowena Umbridge, przodkini naszej Wielkiej Reformatorki, dostrzegła konieczność usystematyzowania programu nauczania dzieci pochodzących z rodzin czystej krwi. Zbudowała zamek w Hogwarcie i sama zaczęła nauczanie według ułożonego przez siebie programu – młody chłopak recytował z pamięci rozdział 8 z II tomu „Prawdziwej Historii Magii”, znanej powszechnie jako PHM. – Szkoła za jej życia funkcjonowała wspaniale, niestety po śmierci Roweny Umbridge ówczesny woźny, niejaki Sylwester Slytherin, wraz dwoma wspólnikami nieznanego pochodzenia, niejakim Hufflepuffem i Gardenią Gryffindor, włamał się do gabinetu Roweny Umbridge i przez lata fałszował jej dokumentacje i zapiski, aż do czasu gdy...
– Dobrze, dobrze – przerwał jeden ze znudzonych czarodziejów z Komisji. – Widzimy, że nieźle jest pan z tego przygotowany. To może niech pan coś teraz nam powie o początkach instytucji Państwa Czarodziejów.
Młody chłopak i tym razem tylko uśmiechnął się duchu. Mógł o tym opowiadać nawet wyrwany z głębokiego snu w jego szkolnej celi.
– Kiedy pod koniec XV wieku wybuchły zamieszki i bunty inspirowane przez zwolenników... – zaczął a potem gładko omówił inicjatywę Orforda Umbridge’a I dotyczącą powołania pierwszych instytucji państwowych, takich jak Rada Podstaw Prawa i Wozigamencja, co w efekcie doprowadziło do wykształcenia Ministerstwa Magii.
– ... i wówczas czarodzieje w wyborach powszechnych wybrali jednogłośnie na pierwszego ministra Magii Teklę Umbridge, prawnuczkę Orforda I, która po stłumieniu opozycji działającej destrukcyjnie na rozwój...
I znowu mu przerwano – czarodzieje doskonale znali jeden z rozdziałów PHM, które chłopak bezbłędnie cytował. Potem padały pytania o ustanowienie Orderu Umbridge, wpływ Inocentii Umbridge na system monetarny państwa i podobne lekkie, łatwe i przyjemne tematy. Chłopak nie zająknął się ani razu.

13.

– Wiesz, pierwsza i druga część to zawsze była pestka dla zdolnych uczniów. W „Prawdziwej Historii Magii” wszystko świetnie opisano, a przez 9 lat nauki to był podstawowy podręcznik. W sumie to nawet jedyny, bo do pozostałych przedmiotów były tylko jakieś cieniutkie broszurki, a obowiązywało to, co nauczyciele podawali na lekcjach. Można to było wkuć na blachę, jak ktoś miał trochę oleju w głowie i wszyscy to wiedzieli. Dlatego mało kto oblewał na pierwszych dwóch częściach, naprawdę groźnie było, gdy zaczynały padać pytania z części trzeciej.

14.

Po raz pierwszy chłopak się zawahał. Najnowsza historia magii była niemal co roku uaktualniana lub zmieniana, dlatego należało być bardzo ostrożnym.
– Dolores Jane Umbridge, nasza Wielka Reformatorka i patronka naszej szkoły, urodziła się w szczęśliwej rodzinie czystej krwi, która od wieków przewodziła społeczności czarodziejskiej, co miało oczywisty wpływ na jej... – zaczął niepewnie licząc, że wpuści komisje w tzw. dryf egzaminacyjny. Klepiąc ogólnie znane wiadomości gorączkowo zastanawiał się nad treścią pytania, które przed chwilą usłyszał.
– No dobrze, to wiemy wszyscy, proszę przejść do meritum – przerwała mu czarodziejka z dziwnym sygnetem na palcu.
– E..., no tak, przepraszam. To znaczy... a już wiem. Gdy Arbuz Dumbledore zdał sobie sprawę z tego, że jego knowania zostały przejrzane, postanowił zwalić winę za wywołanie wojny na swojego brata, Gelerta Dumbledore’a. Sfabrykował dokumenty świadczące o tym, że to właśnie Gelert, a nie on dokonał masakry w Bridgetown, na podstawie których za Gelertem rozesłano listy gończe. Jednakże Dolores Jane Umbridge nie dała się na to nabrać i pokonała Arbuza w słynnym pojedynku w 1945 r., za co otrzymała Order Umbridge Zerowej Klasy.
Zapadła cisza. Odpowiedź była w zasadzie prawidłowa, ale już nie tak błyskotliwa jak poprzednie. Po chwili padły następne pytania.

15.

– No i wtedy zaczęły się schody. Znałem oczywiście Jej życiorys na wyrywki. Jednak problem w tym, że ostatnie 4 tomy PHM, które poświęcone były właściwie wyłącznie jej, były niemal co roku zmieniane i aktualizowane. Wszyscy wiedzieli, że członkowie Komisji Egzaminacyjnej czasami posiadali starsze wydania i na nich się opierali. Jak się nie trafiło we właściwe wydanie, można było polec.

16.

– ... i wtedy właśnie, ulegając płynącym ze wszystkich stron błaganiom rodziców czarodziejskich dzieci, zgodziła się w końcu objąć posadę dyrektora naszej szkoły. Już podczas pierwszego roku pracy gruntownie zreformowała system nauczania, co wpłynęło na efektywność dydaktyczną, a jej zaskarbiło miłość uczniów, którzy ją wprost uwielbiali. Ponieważ była najlepiej wykształconą czarownica naszych czasów, mogła prowadzić wszystkie zajęcia, czego oczywiście nie robiła z braku czasu, ale co jakiś czas jednak prowadziła lekcje różnych przedmiotów, aby choć czasami uczniowie mogli poznać, jak powinno się czasem...
– No świetnie, dajmy spokój tym czasom – przerwała dość opryskliwie jedna z czarownic siedząca niemal na końcu długiego stołu. – Niech pan nam omówi krotko przebieg Drugiej Rewolty Arbuza Dumbledore’a.
Chłopak zastygł w bezruchu.

17.

– Problem z tym całym Arbuzem był taki, że co chwila wychodziły na jaw różne łotrostwa, jakie popełnił, albo okazywało się, że te wcześniejsze popełnił ktoś inny. Ciężko było się czasem w tym połapać.

18.

-... no i gdy Arbuz Dumbledore zrozumiał, że pokojowy program łagodnych reform zaproponowany przez Toma Voldemorta zagraża jego planom zdobycia władzy, postanowił go wyeliminować. W tym celu wszedł w porozumienie z kilkoma dopiero co wypuszczonymi z Azkabanu przestępcami, takimi jak Malwina Gonagall, Alojzy i Felicja Longbaddon, Artur Moody i innymi, z którymi założył grupę terrorystyczną o nazwie „Zakon Finezji”. Przez kilka lat terroryzowali społeczeństwo czarodziejów, chcąc wymusić na Dolores Jane Umbridge, która była już wówczas Ministrem Magii, ustąpienie. Nasza szlachetna patronka nie uległa jednak temu szantażowi i wiele razy stoczyła osobiście walki z całą ta grupą, w których odznaczyła się męstwem i wielkimi umiejętnościami, co wynikało...
– No tak, no tak, ale co się stało z Tomem Voldemortem? – przerwał mu przewodniczący komisji.
– Tom Voldemort został bestialsko zamordowany przez nasłanych przez Arbuza siepaczy, którzy podali mu zatrute kakao w chwili, gdy ten dyktował swój poemat liryczny opiewający męstwo i determinację Dolores Jane...

19.

– Z tym całym Tomem to jest największy kłopot. Ja znam oczywiście wersję oficjalną i jej się trzymałem, ale niektórzy starzy czarodzieje podobno stają się strasznie drażliwi, kiedy opisuje się jego dokonania i wpływ na pokojowe współistnienie czarodziejskiej społeczności.
W sumie, to nie wiem dlaczego.

20.

Komisja była już znudzona. Przewodniczący wezwał mugolskiego służącego, któremu kazał odesłać wszystkich innych uczniów na następny dzień i myślał już tylko o filiżance herbaty, którą dostanie do swojej celi po egzaminie. No, ale niektórzy członkowie komisji mieli jeszcze pytania.
– No więc jeśli chodzi o Zdobycie Hogwartu, to zacząć trzeba od tego, że kiedy po tchórzliwej, samobójczej śmierci Arbuza Dumbledore’a zapanował pokój, było to bardzo nie na rękę klice spod znaku „Zakonu Finezji”. Rozpoczęli więc ponownie niemal natychmiast działania terrorystyczne, porywając i zabijając czarodziejów, którzy im byli nieprzychylni. Tak zginął Garreth Olewander, wytwórca różdżek ćwiczebnych, Rubin Hagridens, hodowca psów do łowów na mugoli , Piter Pretti-Graw, wybitny magizoolog i wielu innych. Dolores Jane Umbridge, która wówczas była Szefem Biura Aurorów, deptała im po piętach, dlatego postanowili dokonać aktu terroryzmu na niebywała skalę. Malwina Gonagall, która wówczas była ich przywódcą, wraz ze swymi oprychami opanowała naszą szkołę i wzięła wszystkich uczniów oraz nauczycieli na zakładników. Zanim nawet jeszcze wysunęła swoje żądania, zaczęła mordować uczniów, w tym tych z najmłodszych roczników, takich jak Romulus Lupin czy Laurenty Brown. Dolores Jane Umbridge jednak zareagowała natychmiast i ruszyła sama na ratunek. W pojedynkę, nie czekając na posiłki, udała się do Hogwartu i tam wykorzystując swe fenomenalne umiejętności, przełamała zaklęcia ochronne rzucone przez terrorystów na zamek. Wdarła się do niego i stoczyła heroiczną walkę z terrorystami, którzy atakowali ją ze wszystkich stron, jednak nie dorastali jej do pięt w zakresie użycia zaklęć bojowych, dlatego...
– A Harry Potter? – przerwała mu bardzo stara czarownica, siedząca na samym skraju stołu, która do tej pory nie wyrzekła jeszcze ani słowa.

21.

– Jakby piorun we mnie strzelił. Znałem na wyrywki całą historię współczesną, w kilku ostatnich jej wersjach nawet, ale ani słowa tam nie było o jakimś tam Harrym Potterze. Nie miałem pojęcia, co to za gość, nikt nigdy o nim nie mówił, tego byłem pewny. Nigdy nie zapominałem nazwisk – mogłem zapomnieć jakiś detal czy datę, ale na pewno nie żadnego nazwiska. A nazwiska Harry Potter nie było w żadnym z 11 tomów PHM.
Wtedy usłyszałem je po raz pierwszy.

22.

Nikt nie patrzył na egzaminowanego chłopaka, oczy wszystkich członków komisji utkwiły w staruszce na końcu stołu. Na twarzach egzaminatorów pojawiła się surowość słabo maskująca strach.
– No ja nie wiem, koleżanko, czy egzamin, ba, egzamin z Historii Magii, to dobre miejsce na zapoznawanie młodzieży z tymi ohydnymi plotkami, które powtarzają czasami niektórzy mało zaangażowania w budowę nowego świata czarodziejów członkowi naszej społeczności, którym... – zaczął dość niepewnie przewodniczący komisji, rozglądając się i szukając poparcia wśród swych kolegów. Nikt jednak się nie odezwał, a staruszka przy końcu stołu patrzyła się na ucznia wyczekująco.

23.

– Czułem, że coś jest nie tak, że oni sami między sobą się nie zgadzają, ale wtedy to było dla mnie mało ważne. Przeszukiwałem gorączkowo pamięć szukając w niej jakiegoś Harry’ego Pottera. Widzisz, ja znałem jej życiorys na pamięć, potrafiłem wymienić wszystkie 14 sposobów użycia smoczej krwi, które odkryła i to w kolejności ich odkrywania. Mogłem sekunda po sekundzie odtworzyć jej walkę z czterema smokami, dzięki której jeszcze jako uczennica wygrała Turniej Trójmagiczny. Pamiętałem teksty i zapisy nutowe wszystkich piosenek, które napisała dla Celestyna Warbecka, a nawet nazwiska wszystkich zakochanych w niej znanych czarodziejów, a przecież wiadomo, że prawie każdy mężczyzna, który ją tylko spotkał, zakochiwał się w niej bez pamięci. Ja też ją kochałem, dlatego studiowałem jej życiorys obsesyjnie, ale nigdy, ani razu, nie natknąłem się nazwisko jakiegoś tam Pottera.

24.

To już nie była mała, pomarszczona staruszka. W jego oczach była ziejącym ogniem skląto-niuchaczem, najstraszniejszą ze znanych magicznych bestii. Z niewiadomych powodów wszyscy inni członkowie komisji, nawet jej Przewodniczący, potulnie położyli uszy po sobie i nie wtrącali się już, gdy ponowiła swoje pytanie.
– Kim był Harry Potter?
Chłopak nie miał siły spojrzeć jej w oczy. Powoli do niego docierało, że to już koniec. Zwiesił smętnie głowę.
– Wiesz, czy nie?
To pytanie nie zabrzmiało jak wystrzał, ale jak syk węża. Po chwili pokręcił przecząco głową.

25.

– I to już koniec tej historii. Jeśli liczyłeś na jakiś nagły zwrot akcji, no nie wiem, odsiecz ratująca mnie szarżą na białym smoku, to muszę cię rozczarować, nic takiego się nie zdarzyło. Takie rzeczy zdarzają się tylko w marnych powieściach dla młodych czarodziejów. Mój egzamin skończył się w ciszy, bez fajerwerków czy nawet krzyków. Po prostu wcisnęli mi w rękę karteczkę i kazali wyjść. Potem to już była normalna procedura, choć mało z niej pamiętam. Złamanie różdżki ćwiczebnej przez woźnego Filista Flicka i wydalenie ze szkoły. Mogli mnie zredukować do Kiciusiów, ale nie zrobili tego i nikt nie tłumaczył dlaczego. Dwa lata tułałem się żebrząc o jedzenie, bo pracy żadnej przecież nie mogłem dostać, nie mogąc okazać Certyfikatu Wykwalifikowanego Czarodzieja ani nawet różdżki, choćby ćwiczebnej. Jak przeżyłem? Miłością. Tak, nie śmiej się, uratowała mnie miłość do Niej, do tej pięknej i mądrej istoty, która zmieniła cały nasz świat na lepszy. Tak, to prawda, nie wyglądam na zabiedzonego. Dlaczego? Och, domyśl się.

26.

Kiedy tylko weszli do brudnej knajpy, ucichły wszystkie szepty i rozmowy. Z daleka było widać, że to członkowie budzącej grozę Różowej Brygady, elitarnej jednostki aurorów, zajmującej się bezpieczeństwem wewnętrznym państwa czarodziejów, czyli w praktyce wszystkim tym, czym mieli ochotę się zajmować. Stojący ponad prawem, mogący wszystko, nawet posiadać prywatne różdżki, których nigdy nie zdawali do depozytu. Nikogo o nic nie pytali, prosto od wejścia skierowali się do stolika, przy którym młody chłopak rozmawiał ze starszym mężczyzną ubranym z cudzoziemska.

27.

– Obiecałem ci na początku prawdziwą historię i dotrzymałem słowa. To wszystko, co ci dzisiaj powiedziałem, to szczera prawda. Tylko, widzisz, nie cała. Ten wywiad nigdy się nie ukaże w tej twojej zagranicznej gazecie i nie ma znaczenia, że ja nigdy nawet nie słyszałem o takim kraju jak Polska. Nigdzie się nie ukaże. Bo miłość, ta miłość, która pozwoliła mi zostać prymusem, a potem przetrwać dwa lata w piekle, dała mi siłę do dalszej walki. Dlatego kiedy tylko mnie zaczepiłeś, potarłem taki mały tatuaż na lewym nadgarstku, o ten, zobacz. Zrobili mi go jeszcze w Radosnym Ośrodku Kwalifikacyjnym, tak jak wszystkim dzieciom. Kiedy po potarciu skóry zapiekło, wiedziałem, że mam szansę na nowe życie, na powrót, a ty jesteś ceną, którą za ten powrót zapłacę. Nie proszę cię o wybaczenie, nie potrzebuję go. Potter? Nie, nadal nie wiem kim był, czy w ogóle był, nie obchodzi mnie to. Złamał mi życie, ale jednak coś mu zawdzięczam. Nie zobaczymy się już nigdy, dlatego zdradzę ci mój największy sekret. Coś, w co sam prawie nie wierzę, a co dał mi właśnie tej jakiś tam Potter.
Już jej nie kocham.

Caairo11

Cooltext288899601653076
Witam w kolejnym numerze Czarownicy... Jeśli tu zaszedłeś czytelniku, to znaczy, że interesuje cię ten dział… Ale koniec pieszczenia słowem wstępu. Co u nas mugoli?
Pyrkon

Maj, jeden z moich ulubionych miesięcy. Wiele ważnych wydarzeń z mojego życia, zazwyczaj rozgrywało się w tym miesiącu. Tegoroczny maj w moim serduszku zapisał się w jednym określeniu: PYRKON. Na same wspomnienia uśmiecham się od ucha do ucha. Pierwotnie DM miał być o czymś innym, ale jadąc do Poznania w deszczowy, czwartkowy poranek, podjęłam tę decyzję.

Czym jest Pyrkon?

Krótko mówiąc – Festiwalem Fantastyki organizowanym przez stowarzyszenie Klub Fantastyki „Druga Era”. Do Poznania na ten jeden weekend w roku zjeżdżają ludzie, będący fanami szeroko rozumianej fantastyki. Jak można wyczytać z Wikipedii: „Celem konwentu jest integracja fanów i twórców fantastyki (tzw. fandomu) oraz propagowanie fantastyki w literaturze, komiksie, filmie, serialach oraz w grach: komputerowych, RPG, LARP-owych, planszowych, karcianych i bitewnych.[1]. Każdy znajdzie coś dla siebie. W tym roku odbył się już 18 edycja tego ogólnopolskiego wydarzenia. Z oficjalnych danych podanych przez organizatorów w festiwalu było nas tam 43 034. Krótko mówiąc, było nas tam sporo.

Pyrkon i wydarzenia

Cały festiwal oferował wiele rzeczy naraz. Można było w każdej chwili pograć w gry tradycyjne zwane karciankami lub planszówkami. Fani gier cyfrowych też mieli w co i gdzie pograć. Ogromna ilość poprzebieranych za różne postacie, zwierzęta itp. znane z przeróżnych uniwersów czy to książkowych, filmowych lub z gier. Szeroki wybór paneli w różnej tematyce kusiła osoby zainteresowane, a wierzcie mi, na dużą część z nich trzeba było stanąć w kolejce na godzinę przed rozpoczęciem. Mimo stania w tzw. kolejkonach nie uważam to za stracony czas, zawsze znajdzie się obok osoba, która podziela zainteresowania i można z nią o tym porozmawiać. Jednym z punktów, który był obowiązkowy na mojej liście, był koncert zespołu Percival – WILD HUNT LIVE! Nie da się tego opisać innymi słowami, niż: mega, super, energia, uśmiech i radość. Teatr Avatar, który odpowiadał za oprawę wizualną na scenie był świetny, najbardziej w moim serduszku zapadł taniec Yennefer i Geralta oraz trzech panienek pod wpływem soczku (zapewne). Całość wyglądała oszałamiająco. Przez cały koncert siedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. (Kto ma możliwość i ochotę, to zapraszam na ich przyszłe koncerty, fajne wydarzenie). Nie umiem opisać tego wszystkiego, co działo się na Pyrkonie, było tego dużo.

Pyrkon i ludzie

Na Pyrkon jechałam sama, ale nie czułam się samotnie. Wiedziałam, że na miejscu spotkam się z osobami, które znam i które poznam. Fajnie było spotkać się z tymi, z którymi mam mniejszy lub większy kontakt na FANDOMie. Ekipa z HPW pokazała, że umie fajnie się bawić (no i przy okazji w wiedzówce zajęliśmy 3 miejsce, gdzie walka była wyrównana). Jestem zadowolona z wyniku i z tego, że przy okazji fajnie spędziliśmy czas ze sobą. Kolejnym „punktem” wspólnej podróży na Pyrkonie (jak się okazało podczas rozmowy) był panel „Voldemort i Dumbledore – dwie strony jednej monety”, kontrowersyjny temat, który przyciągnął wiele osób. Moim zdaniem, część argumentów była naciągana. Jednak prowadzące były przygotowane i chciały żywo przekonać nas do swojej teorii. Czy im się udało? No mnie nie.

No, wychodzi już z tego mała rozprawka. Pyrkon był fajnym wydarzeniem. Nie żałuję, że wybrałam się na niego. Żałuję tylko, iż to był mój pierwszy, jednak kiedyś trzeba postawić ten pierwszy krok. Poniżej wrzucam wam kilka zdjęć z mojej kolekcji.

Black

Przypisy

Cooltext288898781079862

Feniksy są moim zdaniem jednymi z najciekawszych magicznych stworzeń. Czas przyjrzeć się im bliżej.

Fawkes rebirth

Jedną z najciekawszych cech charakterystycznych feniksów jest ich umiejętność powtórnych narodzin. Gdy bowiem nadchodzi kres ich dni stają one w płomieniach, a następnie odradzają się z popiołów jako pisklęta. Potrafią one dzięki tej zdolności żyć dalej nawet, gdy zostaną trafione zaklęciem Avada Kedavra. Zostało to wykorzystane przez feniksa Dumbledore’a, Fawkesa, który to przyjął na siebie zaklęcie uśmiercające podczas bitwy w Departamencie Tajemnic. Feniksy nie wykazują także najprawdopodobniej podatności na wzrok bazyliszka, ponieważ pomimo tego, że z logicznego punktu widzenia Fawkes raczej nie zaatakował oczu tego stworzenia celując na oślep, to nie został w wyniku tego pojedynku nawet spetryfikowany, nie mówiąc już o śmierci w wyniku bezpośredniego kontaktu wzrokowego. Z tych powodów wydaje się, że o ile nie istnieje jakiś sposób na zabicie feniksa na amen, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że mogą one żyć nawet w nieskończoność.

Łzy feniksa

Innym ciekawym faktem związanym z feniksami jest to, że ich łzy mają ogromne zdolności lecznicze. Potrafią one bowiem wyleczyć każdą ranę bez jakichkolwiek skutków ubocznych. Należy przy tym również podkreślić, że stan leczonego nie ma znaczenia, ponieważ pomogą one nawet jeśli będzie on już na krawędzi życia i śmierci. Na dodatek są one także jedynym znanym lekarstwem na jad bazyliszka. Z tych powodów można stwierdzić, że łzy feniksa są jednym z najsilniejszych znanych światowi czarodziejskiemu lekarstw. W serii zostały wykorzystane one dwukrotnie. Pierwszy raz miało to miejsce w Komnacie Tajemnic, kiedy to Fawkes wyleczył przy ich pomocy ranę na ramieniu Harry’ego, a także zniwelował znajdujący się w jego ciele jad bazyliszka. Drugi przypadek natomiast miał miejsce po trzecim zadaniu Turnieju Trójmagicznym, gdy ten sam feniks uleczył Potterowi ranę spowodowaną przez ukąszenie akromantuli. Trzeba więc zauważyć, zwłaszcza w pierwszym przypadku, że gdyby nie Fawkes, to Wybraniec mógłby już nie żyć.

Fawkes

Zastosowanie w świecie czarodziejskim mają także ogony feniksów, a dokładnie pojedyncze pióra z nich, które służą jako rdzeń do wyrobu różdżek. Rdzenie te należą jednak do najrzadziej stosowanych. Przyczyną tego stanu rzeczy może być fakt, że różdżki z tym rdzeniem są trudne do oswojenia i personalizacji. Na dodatek potrafią czasami działać z własnej woli. Z drugiej strony trzeba jednak zauważyć, że jeśli się już uda się je oswoić, to są bardzo lojalne wobec swoich właścicieli. Różdżki z piórem feniksa odegrały znaczącą rolę w serii, ponieważ właśnie ten rdzeń w swoich różdżkach mieli Lord Voldemort oraz Harry Potter. Były one zresztą nawet bliźniacze, ponieważ oba pióra pochodziły od tego samego feniksa, a dokładniej od Fawkesa. To pokrewieństwo doprowadziło podczas pojedynku wyżej wymienionych na cmentarzu w Little Hangleton do powstania efektu Priori Incantatem, w wyniku którego Czarny Pan nie mógł zabić swojego wroga. Efekt ten pozwolił również Harry’emu na ucieczkę z cmentarza. Trzeba więc zauważyć, że gdyby choć jedna z różdżek miała pióro od innego feniksa, nie mówiąc już o innym rdzeniu, to wydarzenia na cmentarzu mogłyby potoczyć się zupełnie inaczej. Co prawda wydaje się, że matczyna miłość i tak uratowałyby Pottera przed śmiercią, ale nie zmienia to faktu, że bez wykorzystania Priori Incantatem ucieczka z cmentarza byłaby o wiele trudniejsza.

Dumbledore ucieka

Smutnym faktem jest to, że w serii wystąpiły tak naprawdę tylko dwa feniksy. Na dodatek jeden z nich był jedynie maskotką drużyny quidditcha, przez co jedynym poznanym bliżej przedstawicielem gatunku jest już wcześniej wspomniany feniks Dumbledore’a, Fawkes. Trzeba jednak przyznać, że jego rola była dosyć duża, ponieważ nie raz pomagał on Harry’emu oraz Albusowi. Ciekawym faktem z nim związanym jest to, jak Dumbledore’owi udało się go oswoić. Nie była to bowiem z pewnością łatwa sztuka. Osobiście nie mam w głowie żadnej teorii na ten temat, ale za to mam nadzieję, że odpowiedź może zostać umieszczona podczas jednej z nadchodzących części Fantastycznych zwierząt, zwłaszcza że na trailerze Zbrodni Grindelwalda nie dopatrzyłem się tego feniksa, co może sugerować, że w trakcie trwania tego filmu Fawkes nie był jeszcze w posiadaniu Dumbledore’a.

Mam nadzieję, że powyższy tekst przybliżył Wam tematykę feniksów. Zapraszam również do dyskusji w odpowiednim wątku do forum.

Damianek

Cooltext288899625422737
Plot Holes”, czyli szukamy dziury w całym.
Hufflepuff.
Hufflepuff Shield (pottermore)

Witam Was, tak jak to zrobiły osoby w poprzednich działach, w kolejnym wydaniu Czarownicy! Na imię mam Krystian, czy jak kto woli Kris - administrator, a przede wszystkich użytkownik Harry Potter Wiki. Jestem szczęśliwy, że mogłem po kilkunastu numerach wrócić do Czarownicy, dostając własny dział. Na początku istnienia Czarownicy zajmowałem się przede wszystkim korektą tekstów, a od tego numeru mam zaszczyt przejąć dział Plot Holes, czyli zajmę się wyjaśnianiem niewyjaśnionych, a właściwie próbą tego zrobienia. Mam sporo pomysłów na ten dział. Chcę, żeby nie był on jedynie moimi przemyśleniami, dlatego planuję od kolejnego numeru zająć sie tematami, które interesują Was, poznać Wasze opinie na dany temat, wyciągnąć z tego wnioski i wyjaśnić to, co może komuś wydać się niewystarczająco wyjaśnione przez J.K.Rowling. Nie przedłużając, zapraszam Was do nowego tematu!

W tym numerze chciałbym poruszyć temat nieco pominiętego w serii domu borsuka, a mianowicie Hufflepuffu. Dlaczego powstała taka, a nie inna opinia na temat tego domu? Czy taki był zamiar autorki? Przyjrzyjmy się temu problemowi trochę bliżej.

A może w Hufflepuffie,
gdzie sami prawi mieszkają,
gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwartu szkoły są chwałą.
Cedric photo DA

Cedric Diggory

Już w pierwszej części, kiedy poznajemy, że istnieje coś takiego jak Hufflepuff, przedstawiany jest on od samego początku w złym świetle. Nie mam tu na myśli, że jest to dom wspierający złe działania - chociaż w alternatywnej rzeczywistości, o czym dowiadujemy się w Przeklętym Dziecku, Cedric Diggory za sprawą Albusa i Scorpiusa przegrywa zadanie w Turnieju Trójmagicznym i zostaje w ten sposób na tyle upokorzony, że decyduje się na wstąpienie w szeregi śmierciożerców. Co więcej, zabija on nawet Neville'a Longbottoma i doprowadza do sytuacji, w której Nagini przeżywa, a Lord Voldemort przejmuje władzę nad światem magii. To jedyny przykład, kiedy uczeń z domu Helgi Hufflepuff przechodzi tak silną przemianę, że decyduje się na całkowite wsparcie sił zła. Jest to jednak rzeczywistość alternatywna, przez co nie może być w stu procentach traktowana poważnie.

Wróćmy jednak do pierwszej wzmianki o Hufflepuffie. Ma ona miejsce podczas pierwszego spotkania Harry'ego z Draconem Malfoyem w sklepie madame Malkin. Draco pyta Harry'ego, czy domyśla się do jakiego domu zostanie przydzielony. Ten, nie wiedząc nawet o czym mowa, odpowiada, że nie wie. Draco jednak na tym nie poprzestaje i zaczyna wychwalać dom węża, mówiąc, że trafiają do niego tylko najlepsi czarodzieje, jednocześnie krytykując Hufflepuff i podświadomie wyśmiewając się z przynależności do tego domu. Mówi nawet, że gdyby Tiara zdecydowała się go tam przydzielić, rzucił by szkołę od razu. Gdyby na tym skończyło się krytykowanie Puchonów i opiniowanie ich jako gorszych uczniów to można by uznać ten krótki fragment jako specjalny zabieg autorki, na pokazanie pychy i chciwości młodego Dracona oraz krytykę jego postawy wobec innych ludzi. Gdyby jednak tak było...

Hufflepuff common room

Pokój wspólny Hufflepuffu

Niedługo potem, Harry zadaje Hagridowi pytanie o Hufflepuff oraz Slytherin. Ten wyjaśnia, że to domy Hogwartu i po chwili dodaje, że do Hufflepuffu trafiają same niezdary. Następnie, zestawiając ten dom z domem węża twierdzi, że jednak lepiej zostać Puchonem niż dostać się do domu, w którym brakuje tolerancji i dominuje nienawiść do innych uczniów. Wydaje mi się, że niepotrzebnie autorka wprowadziła tutaj negatywną opinię Hagrida na temat Hufflepuffu, przez co odbiorca był ciągle przekonany, że Draco się nie mylił i w Hufflepuffie faktycznie znajdują się same nieporadne osoby.

Hufflepuff to niewątpliwie najbardziej niedoceniony dom w Hogwarcie. Gryfoni dzięki swojej pewności siebie i odwadze łatwo nawiązują nowe kontakty. Krukoni mogą wykonać praktycznie każdą magiczną sztuczkę, imponując innym. Na widok Ślizgonów wielu jest pod wrażeniem ich olbrzymich ambicji oraz sprytu w dążeniu do celu. A Puchoni? Wbrew pozorom, mogą okazać się najlepszymi towarzyszami oraz przyjaciółmi, dając wsparcie, kiedy inni zawodzą.

Każdy szuka bliskiej sobie osoby, która będzie bystra, zdolna oraz potrafiąca odnosić sukcesy w życiu. Czy to oznacza, że faktycznie powinniśmy wybrać przyjaciela ze Slytherinu, Gryffindoru czy Ravenclawu? A co jeśli nasz przyjaciel zawiedzie, nie będzie w stanie okazać nam współczucia czy pocieszyć w odpowiedniej chwili? Cechy wyżej wymienionych domów nie wystarczą, jeśli przyjaciel nie będzie również życzliwy i lojalny. Tutaj idealnie będą pasować słowa Tiary Przydziału: Puchoni są prawdziwi oraz lojalni, nie boją się podejmować trudu i potrafią współczuć każdemu, bez względu na pochodzenie. Teraz Puchoni przedstawiają się już nieco lepiej, prawda?

Nimfadora się zmienia

Nimfadora Tonks

Bądźmy szczerzy, nikt nie zakwestionowałby, że Puchoni są przyjaznym domem dla wszystkich, a wyróżnia ich z tłumu właśnie przyjaźń oraz sympatia do innych ludzi. Ale czy nie jest to właśnie dobry sposób, aby podświadomie przekazać, że nie mają oni innych, bardziej wartościowych cech osobowości? No właśnie, ale Hufflepuff to coś o wiele więcej.

Przywołajmy przykład jednej z najciekawszych postaci w czarodziejskim świecie - Nimfadory Tonks, jednej z uczennic Hufflepuffu. Była ona metamorfomagiem, potrafiącym zmieniać swój wygląd w każdej chwili, bez użycia eliksirów czy innych dziedzin magii. Zyskała na tym naprawdę bardzo wiele - pomogło jej to zostać aurorem i uzyskać najwyższe oceny z kamuflażu podczas szkoleń. Można rzec, że urodziła się po to, aby walczyć z czarnoksiężnikami oraz Lordem Voldemortem, poświęcając własne życie dla dobra innych. Jak więc widzicie, bycie miłym wcale nie oznacza bycia nudnym.

Moją uwagę u Puchonów przyciąga jeszcze jedna rzecz, ale najlepiej będzie przedstawić to na przykładzie. Porównajmy wcześniej wspomnianego Puchona Cedrika Diggory'ego oraz Gryfona Cormaca McLaggena. Kiedy Cormac poszedł na randkę z Hermioną, mówił przede wszystkim o sobie samym. Wychwalał swoją sprawność fizyczną oraz wybitne umiejętności gry w Quidditcha, co raczej postawiło go w złym świetle, jako egoistycznego narcyza. Cedrik Diggory miał tyle samo, a nawet więcej powodów, aby się chwalić. Był prefektem, kapitanem drużyny Puchonów w Quidditchu oraz reprezentantem Hogwartu podczas Turnieju Trójmagicznego. Mimo swoich wielkich osiągnięć, zachował pokorę oraz uprzejmość, co wiele dziewczyn zauważało i doceniało. Angelina Johnson opisała Cedrika jako wysokiego oraz przystojnego mężczyznę, a Katie Bell stwierdziła, że jest silnym oraz skromnym chłopakiem, co warto w nim docenić. I właśnie tutaj odkrywa się kolejna cecha naszych Puchonów. Byli niezwykle atrakcyjni nie tylko ze względu na charakter, ale również wygląd. Puchonki oraz Puchoni byli najbardziej pożądanymi uczniami w szkole. Czy nadal uważasz, że ten dom jest nijaki? Jeśli tak, to czytaj dalej!

Helga Hufflepuff

Helga Hufflepuff

Członkowie domu Hufflepuff są najmniej podatni na działanie czarnej magii. To z tego domu pochodzi najmniej czarnoksiężników w historii świata magii. Wiedzą, że nie należy się poddawać i do końca walczyć o słuszne idee, nawet w najtrudniejszych okolicznościach bronić prawdy i sprawiedliwości. Puchoni są też najlepszymi przywódcami. Wysłuchają każdego, obiorą odpowiedni cel, zachowując przy tym aktywną pozycję, walcząc razem z innymi. To dom łączący ludzi, którzy chcą coś zrobić i nie odpuszczą, nawet za cenę własnego życia.

Jeszcze jedna cecha, która zasługuje na wyróżnienie w moim elaboracie to akceptacja wszystkich, bez względu na historię rodziny, czy dawne zachowania. Jeśli popełnisz błąd, niezgodny z cechami domu kruka, węża czy lwa, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostaniesz odrzucony przez swoich znajomych, a nawet przyjaciół, gdyż będą bali się o swoje dobre imię. Puchoni są stworzeni do miłości innych ludzi, rzucą wszystko, tylko po to, aby pomóc i zaradzić każdemu problemowi swoich znajomych czy przyjaciół. Są neutralnie nastawieni do każdego z domów, nie oceniając z góry Ślizgonów czy Gryfonów za nieodpowiednie zachowania. To po prostu najlepszy dom, dla każdego, kto jest wszechstronnie uzdolniony i uważa relacje towarzyskie za równie ważne.

J.K.Rowling: Na wiele sposobów, Hufflepuff jest moim ulubionym domem.

Autorka przyznała, że na Pottermore Tiara Przydziału wyznaczyła dla niej właśnie ten dom. Rowling zwróciła uwagę, aby zobaczyć, jak Puchoni zachowują się podczas Bitwy o Hogwart. Uczniowie Hufflepuffu walczą do końca, nie opuszczają swoich przyjaciół, podobnie jak Gryfoni. Jednak znaleźli się wśród Gryfonów i tacy, którzy byli zbyt samozwańczy oraz przeceniali swoje umiejętności. Wielu, chcąc pokazać swoją odwagę, wybiegało do walki i w ten sposób traciło życie, ponieważ chcieli zostać w ten sposób zapamiętani. Puchoni pozostali wierni z innego powodu. Walczyli odważnie, ale zachowując zdrowy rozsądek. Żaden z nich nie odwrócił się przeciwko dobru oraz porządkowi w świecie magii. Nie musieli zostać zapamiętani, chcieli po prostu do końca bronić swoich przyjaciół oraz bliskich. To jest cała kwintesencja domu Hufflepuff.

Jeśli nie możesz być Puchonem, bądź z Puchonem.
Dziękuję, Kris

Cooltext288898840688874

Narracja stosowana w książkach ma duży wpływ na sposób przedstawiania historii. W dużej mierze określa ona do jak wielu informacji będziemy mieli dostęp podczas lektury oraz w jakim stopniu poznamy osądy i przemyślenia bohaterów. Stosowanie jednego sposobu narracji w całym utworze może dobrze łączyć się ze sposobem w jaki autor chce kreować świat, jednak chwilowe przełamanie konwencji może również przynieść dobre rezultaty.

Harry potter s ię uczy

W „Harrym Potterze” cała historia jest opowiadana z punktu widzenia tytułowego bohatera, co umożliwia nam dokładne poznanie jego uczuć, motywacji i charakteru oraz poznanie jego punktu widzenia na wiele spraw. To właśnie ta perspektywa jest prezentowana właściwie w całej serii, co ma bez wątpienia swoje zalety, jednak taka monotonia nie jest pozbawiona też wad. Przede wszystkim takie jednostronne patrzenie może wypaczać ogląd pewnych spraw i uniemożliwiać lepsze poznanie innych postaci. Dodatkowo, jeśli pewne cechy głównego bohatera są dla nas irytujące, to będą nam one przeszkadzać przez cały czas. Z tych powodów rozdziały, w których autorka zastosowała perspektywę inną niż Harry’ego są szczególnie interesujące.

Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na to, że takich rozdziałów jest bardzo niewiele i zawsze pojawiają się one na początku danego tomu. Sprawia to, że są odseparowane od reszty książki nie tylko formą, ale także swoim umiejscowieniem.

86058427c8 17711777 o2

Pierwszy z nich pojawia się na początku czwartego tomu i opowiada historię Franca Bryce’a. Co prawda nie jest on do końca oddzielony od postaci Harry’ego, ponieważ okazuje się to być snem głównego bohatera, jednak my, czytelnicy, poznajemy dodatkowe informacje dotyczące historii morderstwa w Little Hangleton. Dodatkowo, dzięki opisywaniu wydarzeń z perspektywy mugola, możemy się z nim bardziej zżyć, przez co cała ta scena wywiera na nas większe wrażenie. Jest to też o tyle ciekawe, że po raz pierwszy mamy okazję zobaczyć reakcję niemagicznej osoby na kontakt ze światem czarodziejów i poznać jej myśli i odczucia.

Szósta część serii zaczyna się od historii opowiadanej z perspektywy premiera mugoli. Jest to pierwszy rozdział, który jest całkowicie odseparowany od postaci Harry’ego, a także jeden z moich ulubionych rozdziałów w całej serii. Co jest w nim takiego wyjątkowego? Przede wszystkim perspektywa premiera jest czymś całkowicie nowym i wprowadza do książki powiew świeżości. Tutaj bardzo dobrze widać proces poznawania magicznego świata przez mugola – od kompletnej nieufności i prób racjonalnego wyjaśniania całej sytuacji, poprzez lęki i niechęć, aż do zaakceptowania rzeczywistości, a nawet zrozumienia pewnych aspektów czarodziejskiej społeczności. Co więcej, zostaje pokazane jak silne połączenie występuje między światem magicznym i niemagicznym oraz jak te dwie rzeczywistości wpływają na siebie nawzajem.

HP7-FP-IDS4

Ostatnie dwa rozdziały utrzymane w podobnej konwencji opisują wizytę Bellatriks i Narcyzy u Severusa oraz naradę śmierciożerców. Zasadniczą różnicą jest to, że w obu tych przypadkach zdarzenia nie są przedstawiane z perspektywy konkretnej osoby, tylko opisywane przez obiektywnego narratora. Myślę, że autorka świadomie zastosowała taki zabieg, aby te wydarzenia nabrały mroczniejszego charakteru oraz żeby ukryć prawdziwe motywacje bohaterów biorących w nich udział i nie zdradzać przedwcześnie intrygi. Dodatkowo, w tym wypadku wszystkie postacie biorące udział w scenie są traktowane jednakowo co pozwala łatwiej skupić się na całości wydarzenia, a nie na tylko jednym bohaterze. Chociaż taki sposób narracji pozornie utrudnia nam poznanie jakiejś postaci, to jednak tak na prawdę jest to jedna z niewielu szans na bliższe przyjrzenie się działaniom bohaterów z poza otoczenia Harry’ego i pozwala autorce lepiej rozwinąć niektóre „złe” postacie jak np. Narcyzę Malfoy.

Na koniec chciałbym skupić się jeszcze na dwóch rozdziałach, które znacząco odróżniają się od reszty – prologu i epilogu. Pierwszy rozdział całej serii skupia się głównie na pokazaniu tego, jak okropni są mugole, a w szczególności wujostwo Harry’ego i ich syn, Dudley, a w końcowej części na przedstawieniu Albusa Dumbledore’a jako dobrego i potężnego czarodzieja. To wprowadzenie ma na celu „przyczepienie etykiet” tym postaciom, czyli pokazanie kto w tej książce będzie „dobry”, a kto „zły”. Ciekawe jest to, że takie schematyczne i jednowymiarowe ukazanie postaci, które zostało zapoczątkowane w prologu, było podtrzymywane przez autorkę przez większość serii praktycznie bez zmian.

19 lat pozniej

Epilog różni się od wszystkich rozdziałów, o których pisałem tym, że jego narracja jest prowadzona w standardowy sposób – z punktu widzenia Harry’ego – jednak jest na tyle wyjątkowy, że zdecydowałem się go też tu umieścić. Najciekawsze jest to, że ten rozdział nie jest wcale konieczny do zakończenia serii – równie dobrze historia mogłaby się kończyć niedługo po bitwie o Hogwart i śmierci Voldemorta i również byłoby to logiczne. Warto się zatem zastanowić jaki cel miała autorka opisując wydarzenia mające miejsce dziewiętnaście lat później. Moim zdaniem Joanne K. Rowling chciała przedstawić własną wizję losów głównych bohaterów i przede wszystkim, upewnić nas, że „wszystko było dobrze”. Konsekwencją tego jest pewne ograniczenie swobody w wyobrażaniu sobie wszystkiego, co działo się z postaciami w dorosłym życiu. Ten rozdział zmienia także dość znacząco wydźwięk samego zakończenia – czyni je szczęśliwszym i w pewien sposób oddziela od smutku związanego z wieloma ofiarami. Sprawia to, że bardziej skupiamy się na pozytywnych skutkach pokonania Voldemorta, o których możemy się naocznie przekonać, a mniej myślimy o kosztach jakich to wymagało. Myślę z kolei, że brak tego rozdziału sprawiłby, że bardziej byśmy pamiętali o cenie jaką przyszło zapłacić w tej wojnie, a szczęście nie byłoby tak wyraźne i wiązałoby się głównie z nadzieją na lepszą przyszłość, a nie z namacalnymi efektami zwycięstwa.

Chwilowa zmiana sposobu narracji w „Harrym Potterze” umożliwia nam poznanie wydarzeń niedostępnych dla głównego bohatera serii oraz lepsze poznanie niektórych bohaterów. Pozwala także autorce na odpowiedniejsze ukazanie reakcji mugoli na świat czarodziejski i zależności istniejących między tymi społecznościami. Obecność epilogu sprawia, że wydźwięk całej serii zmienia się, a prolog ma istotny wpływ na dalsze konstruowanie bohaterów. To wszystko sugeruje, że nawet chwilowa zmiana konwencji lub sposobu narracji może w ciekawy sposób urozmaicić lekturę i wpłynąć na nią w znaczący sposób.

Mattibu

Cooltext288899953334997

Witam po raz kolejny w podsumowaniu wydarzeń dziejących się na Harry Potter Wiki

Eliksiry-0

Na przełomie kwietnia i maja odbyło się głosowanie na 58. Artykuł Miesiąca. Tym razem do walki stanęły dwa artykuły, a były to Miłość rozbudowana przez Rosę oraz Eliksiry, którymi zajął się Mattibu. Oba arty były naprawdę dobrze rozbudowane, ale jak zawsze wygrać mógł tylko jeden. Po zaciętym głosowaniu zaszczyt ten przypadł artykułowi Mateusza. Gratuluję mu zwycięstwa i życzę dalszych sukcesów.

2 maja została zorganizowana natomiast czwarta edycja Dnia Nowego Artykułu. Była ona bardzo udana, ponieważ w ciągu jednego dnia powstało aż 67 nowych artykułów, z czego niektóre wprawiały mnie wręcz w zdumienie, że nie było ich wcześniej na HPW. Trzeba również podkreślić, że tego dnia ogólna liczba stron na wiki przekroczyła 8000, co również jest wielkim sukcesem tutejszej społeczności. Frekwencja tego dnia również była na dobrym poziomie, ponieważ przynajmniej jeden artykuł dodało aż 7 różnych użytkowników. Zdecydowanie najwięcej punktów z tego grona udało się zdobyć Rosie, czego jej serdecznie gratuluję. Na wyróżnienie zasługują jednak także pozostali uczestnicy, ponieważ każdy nowy artykuł powiększa zasoby naszej encyklopedii. Im również gratuluję udanego udziału, a także wyrażam nadzieję, że w następnym roku zarówno frekwencja, jak i ogólna liczba dodanych artykułów, będzie równie imponująca.

FA A09

Tydzień później zaczęło się głosowanie na LIX Fan Art, którego tematyką byli użytkownicy HPW. W edycji tej wzięły udział prace Natalkolx, Caairo, Black oraz Isthealice. Wszystkie dzieła były wspaniałe, przez co rozdawanie punktów nie było łatwe, ale najlepszy rysunek mógł być tylko jeden. Został nim narysowany przez Caairo portret dokonującego kontroli poprawności ostatnich edycji biurokraty HPW, czyli Addamka. Na szczególne zasłużenie w tej edycji moim zdaniem zasługuje jednak również rysunek Black, ponieważ przedstawia on aż 18 różnych użytkowników, przez co istnieje duże prawdopodobieństwo, że jest to praca przedstawiająca najwięcej osób naraz. W każdym razie gratuluję Pawłowi zwycięstwa w FA, natomiast Black umiejętności zmieszczenia tylu osób na jednej pracy.

Podczas rozpoczęcia zgłoszeń do LX Fan Artu odnowieniu uległa używana w wątku szata graficzna. Celem nowego wyglądu była poprawa przejrzystości oraz czytelności, dzięki czemu łatwiej można znaleźć potrzebne nam informacje. Nowe szaty graficzne zostały również zaprojektowane do osobnego wątku przeznaczonego na głosowanie, a także do użytku w odpowiednich wpisach dotyczących Artykułu Miesiąca. Autorem tych zmian jest Addamek. Gratuluję mu wspaniałego pomysłu na pewnego rodzaju unowocześnienie organizowanych na HPW konkursów oraz życzę wymyślenia równie udanych idei w przyszłości.

24 maja pojawiły się wyniki etapu pisarskiego Turnieju Trójmagicznego. Został on wygrany z przewagą zaledwie pół punktu nad Mattibu przez Maję. Gratuluję jej zwycięstwa i życzę dalszych sukcesów.

Ostatnia dnia miesiąca zorganizowany został drugi etap Turnieju Trójmagicznego, który był etapem wiedzowym i polegał na odpowiadaniu na 30 zadanych pytań dotyczących zaklęć oraz eliksirów. Podobnie jak poprzedni etap został on wygrany przez Maję, chociaż również po raz kolejny nie było to łatwe, ponieważ ja sam zdobyłem zaledwie punkt mniej od niej. Tutaj również gratuluję jej triumfu i życzę kolejnych wygranych.

Na koniec czas na podsumowanie sytuacji w Pucharze Domów na miesiąc przed końcem pierwszej edycji. Na prowadzeniu dalej jest Ravenclaw. Ma on przewagę 200 punktów nad Gryffindorem, 400 nad Slytherinem oraz 485 nad Hufflepuffem. Jak widać różnice między poszczególnymi domami są dosyć spore, co jednak nie zmienia faktu, że w praktyce do ostatniego dnia może się jeszcze wszystko wydarzyć.

W dniu wydania numeru znany powinien być zwycięzca 59. Artykułu Miesiąca, z góry gratuluję mu wygranej.

Odkrycie

Avatar Letycji

Avatar Letycji.

W tym miesiącu mam zaszczyt ogłosić, że Odkryciem Miesiąca zostaje Letycja. Ma ona dobrą wiedzę na temat Harry’ego Pottera, co można stwierdzić na podstawie jej odpowiedzi w różnych wątkach na forum. Letycja jest także duszą towarzystwa, co widać chociażby na czacie. Nie boi się ona również od czasu do czasu spróbować swoich sił w edytowaniu i w tej materii też trzeba przyznać, że nie idzie jej to źle. Przede wszystkim jest ona jednak nową redaktorką Tematu Numeru i jeśli jeszcze tego nie zrobiliście to serdecznie zachęcam do zapoznania się z jej działem.


Pozdrawiam serdecznie,
Damianek

Cooltext288899686489813
4 czerwca 1992

ŚMIERĆ NAUCZYCIELA
Nauczyciel obrony przed czarną magią w Hogwarcie został przyłapany przez jednego z uczniów na próbie kradzieży cennego przedmiotu magicznego. Nie wiadomo jak dokładnie przebiegało zajście, jednak profesor Quirrell został znaleziony martwy. Z niepotwierdzonych informacji wynika, że nauczyciel działał na korzyść Sami Wiecie Kogo, próbując przywrócić go do życia.

Czytaj dalej (strona 4)
***
6 czerwca 1992

ZMIANA NA CZELE TABELI
W dzisiejszym meczu w szkolnych rozgrywkach quidditcha w Hogwarcie spektakularne zwycięstwo odniosła drużyna Ravenclawu. Jest to o tyle zaskakujące, że ich przeciwnikami był zespół Gryffindoru, który w tym roku nie przegrał ani jednego meczu. Kapitan drużyny Gryfonów, Oliver Wood, tłumaczył, że ta porażka była spowodowana brakiem utalentowanego szukającego – Harry’ego Pottera, który znajduje się obecnie w skrzydle szpitalnym.

Zobacz zdjęcia (strona 9)
***
6 czerwca 1994

SYRIUSZ BLACK ZNOWU UCIEKA

Dzięki pomocy Severusa Snape’a, nauczyciela w Hogwarcie, udało się złapać poszukiwanego od dawna Syriusza Blacka. Niestety przestępcy udało się uciec, niedługo przed tym, jak miał zostać pocałowany przez dementorów. Sposób ucieczki jest nieznany, jednak nie wyklucza się pomocy osób trzecich. Rozpoczęto śledztwo w tej sprawie.
***
7 czerwca 1994

NAUCZYCIEL – WILKOŁAK
Jak donoszą nasze źródła, Remus Lupin, nauczyciel obrony przed czarną magią w Hpgwarcie, jest zarażony likantropią. Oczywistym jest, że stwarza to ogromne niebezpieczeństwo dla wszystkich uczniów i powinny zostać podjęte odpowiednie kroki aby odseparować wilkołaka od naszych dzieci.

Zobacz też: WILKOŁAKI – LUDZIE CZY BESTIE (strona 5)
***
8 czerwca 1992

NIESPRAWIEDLIWOŚĆ DYREKTORA

Podczas dzisiejszej uczty kończącej rok szkolny w Hogwarcie doszło do szokującego wydarzenia. Albus Dumbledore, dyrektor szkoły, kierując się zapewne osobistymi sympatiami, przyznał Gryffindorowi taką ilość punktów, aby ten dom wygrał Puchar Domów. Jest to oczywista i rażąca niesprawiedliwość, szczególnie wobec uczniów Slytherinu, którzy w ciągu roku zdobyli największą liczbę punktów i swoją ciężką pracą zasłużyli na to trofeum.
***
13 czerwca 1943

ŚMIERTELNA OFIARA
Jest nam niezmiernie przykro ogłosić, że Marta Warren, uczennica Hogwartu, została znaleziona martwa. Jest to już kolejna ofiara Potwora Slytherina, jednak dopiero pierwsza śmiertelna. Na skutek tych wydarzeń szkoła najprawdopodobniej zostanie zamknięta.

Zobacz też: UCZEŃ WYRZUCONY Z HOGWARTU (strona 3)
***
18 czerwca 1996

SAMI WIECIE KTO POWRÓCIŁ
Wielu świadków widziało, że Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać wdarł się do Ministerstwa wraz ze swoimi poplecznikami. Również sam Minister Magii, Korneliusz Knot, potwierdził te informacje, jednak odmówił szerszego komentarza na ten temat. Czy te wydarzenia oznaczają początek nowej wojny?

Czytaj dalej (strona 2)
***
23 czerwca 1991

WYPADEK W ZOO

Do niecodziennego zdarzenia doszło w Zoo w Surey, gdzie młody czarodziej, na oczach mugoli, doprowadził do uwolnienia z niewoli boa dusiciela. Panikę udało szybko się zażegnać i dzięki temu nie była konieczna interwencja pracowników Ministerstwa Magii.
***
24 czerwca 1995

TRAGEDIA PODCZAS TURNIEJU
Jeden z reprezentantów Hogwartu w Turnieju Trójmagicznym poniósł śmierć podczas ostatniego zadania. Jedynym świadkiem tego zdarzenia pozostaje Harry Potter, jednak na razie przebywa on w skrzydle szpitalnym.

Zobacz też: CZY SAMI WIECIE KTO POWRÓCIŁ? (strona 3)
***
26 czerwca 1991

POCAŁUNEK DEMENTORA

Śmierciożerca Barty Crouch Junior, który przez dłuższy czas podszywał się pod ex aurora, Alastora Moody’ego, a także był odpowiedzialny za kilka morderstw, został obdarzony pocałunkiem dementora. Przy tym wydarzeniu był obecny Minister Magii, Korneliusz Knot, który stwierdził, że to „żadna strata”.
***
30 czerwca 1997

ALBUS DUMBLEDORE NIE ŻYJE
Jeden z największych czarodziejów współczesności – Albus Dumbledore – został zamordowany podczas ataku śmierciożerców na Hogwart. Jego śmierć jest niepowetowaną stratą dla całej naszej społeczności, szczególnie bolesną w tych trudnych czasach.

Czytaj dalej (strona 2)

Cooltext288898890653572
Dzięki serdeczne, za spędzenie czasu nad Czarownicą. Magazyn tworzymy z pasją, ale i z myślą o was czytelnicy. Nie zapomnijcie zagłosować w ankietce w Ogłoszeniach.
Do następnego,
Black.
Cutest-cat-gifs-kitten-heads

Cool Text - Redakcja 267105294444161
BlackAngel92
BlackAngel92

Blacki to moderator treści i dyskusji na Wiki, a w gazecie jedna z pisarek i od trzynastego numeru redaktor naczelny. Wcześniej poprawiała teksty i pisała, dziś lekko odciążona, odpowiada za „Dzieje Mugoli”, zamiennie z „Wieczorkami u Madame Rosmerty”, od trzynastego numeru zajmuje się również: „Ogłoszeniami” i „Podziękowaniami”. Pomagała także nad oprawą graficzną gazety, tworząc szablony. Aktywna w życiu HPW i zawsze skora do pomocy nowym użytkownikom.

Caairo11
Caairo11

Caairo dołączył do redakcji w dziesiątym numerze. Od dziesiątego do dwudziestego pierwszego numeru zajmował się „Tematem Numeru”, a już od trzynastego również do dwudziestego pierwszego numeru działem „One Shotów”. Caairo ma głowę pełną pomysłów, co od czternastego numeru zaowocowało nowym działem „Złote Jajo”, zaś od dwudziestego do dwudziestego pierwszego dzielił się z nami swoimi „Plot Holes”. Paweł, bo tak ma na imię, na wiki dołączył stosunkowo niedawno. Szybko znalazł uznanie wśród społeczności, tworząc niebanalne zagadki na forum, które rozrosły się do liczby już ponad 900.

Damian102
Damian102

Damian lub Łucja, jak kto woli, to redaktor od ósmego numeru, który relacjonuje nam w gazecie „Co się działo na HPW”oraz od czternastego numeru ukazuje nam „Dzieje Czarodziejów”. Chociaż konto ma od kilku lat, aktywniejszy w życiu na wiki stał się w okolicach grudnia 2016 roku. Często można spotkać go na czacie, stara się też wypowiadać w wątkach na forum.

Mattibu
Mattibu

Mattibu, redaktor od czternastego numeru magazynu. Zajmuje się „Kartką z Kalendarza” oraz autorskim działem „HP od kuchni”. Matti jest z nami od lipca 2017 roku, jednak dał się poznać jako Łamacz Łamigłówek, czy wytrawny edytor. Często go można spotkać na discordzie HPW.

Isthealice
Isthealice

Założycielka i pomysłodawczyni projektu. Odpowiadała za różne działy, projektowała okładki do numerów, pisała „Ogłoszenia”, „Podziękowania”, poprawiała teksty w gazecie, a przede wszystkim nadzorowała pracę jako redaktor naczelny od pierwszego do dwunastego numeru. Na co dzień jedna z administratorek, a przede zwykła użytkowniczka Harry Potter Wiki, która stara się pomóc nowym osobom. Wróciła do magazynu od szesnastego numeru, gdzie została Grafikiem. Od dwudziestego numeru pokazuje nam swoje spojrzenie na „Kącik Huncwotów”.

Krystianwolski
Krystianwolski

Krystianwolski jako korektor, odpowiadał za poprawę tekstu w artykułach Czarownicy w numerach od pierwszego do siódmego. Jako redaktor powrócił do miesięcznika od dwudziestego drugiego numeru biorąc pod skrzydła dział „Plot Holes”. Krystian dołączył na Wikię we wrześniu 2012 r., gdzie szybko zyskał sympatię użytkowników. Rok później został moderatorem czatu, a od lutego 2014 r. jest administratorem. Kriss jest bardzo wesołą osobą, która zawsze rozładuje napięcie na czacie. Poza sprawowaniem funkcji admina może pochwalić się wielokrotnymi zwycięstwami w konkursie AM.

Letycja
Letycja
Letycja, redaktor „Tematu Numeru” od dwudziestego drugiego numeru. Uśmiechnięta na co dzień dziewczyna, która na HPW zawitała w kwietniu 2018 roku. Często udziela się w zabawach na naszym forum.

Poprzednio
Numer 21

Numer 22
Następny
Numer 23
Advertisement