Utracona przepowiednia (ang. The Lost Prophecy) — trzydziesty siódmy rozdział książki Harry Potter i Zakon Feniksa. Trwa od strony 895 do 922.
Postacie, które wystąpiły[]
Postacie wspomniane[]
- Syriusz Black III
- Voldemort
- Hermiona Granger
- Nimfadora Tonks
- Poppy Pomfrey
- James Potter
- Artur Weasley
- Severus Snape
- Augustus Rookwood
- Dolores Umbridge
- Narcyza Malfoy
- Bellatriks Lestrange
- Lucjusz Malfoy
- Stworek
- Alastor Moody
- Nimfadora Tonks
- Remus Lupin
- Lily Potter
- Ron Weasley
- Petunia Dursley
- Cedrik Diggory
- Neville Longbottom
Streszczenie[]
Harry przybywa do gabinetu Dumbledore’a wraz z dyrektorem. Chłopak pełen rozpaczy po stracie ojca chrzestnego, demoluje gabinet wyładowując swoją złość. Dyrektor przygląda się wszystkiemu ze spokojem starszego człowieka. Harry po rozładowaniu emocji siada w fotelu. Albus Dumbledore przeprasza za zatajanie informacji w ciągu ostatniego roku. Objawia chłopakowi za pomocą myślodsiewni utraconą przepowiednię w swoim wspomnieniu. Profesor usłyszał ją podczas rozmowy o pracę z Sybillą Trelawney:
Zrodzony z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli, a narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca...
A choć Czarny Pan naznaczy go jako równego sobie, będzie miał moc, jakiej Czarny Pan nie zna...
I jeden z nich musi zginąć z ręki drugiego, bo żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje...
Ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana narodzi się gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca...”
Dumbledore również ujawnia, że w przepowiedni była mowa o dwóch chłopcach. Neville Longbottom był tym drugim, ponieważ urodził się 30 lipca. Dyrektor uważa, że Voldemort zdecydował się zaatakować Harry'ego, gdyż jest półkrwi jak on sam, natomiast Neville wywodzi się z rodziny czystokrwistej. W ten sposób, Czarny Pan oznaczył Harry'ego jak równego sobie. Dlatego też nie ma wątpliwości, że proroctwo, które odnosiło się do obydwu chłopców, mówi teraz o Harrym. Na koniec Dumbledore wyjaśnia dlaczego nie mianował Harry'ego na prefekta, powodem była myśl: „(...) tak sobie pomyślałem... że masz już za dużo na głowie, żeby brać sobie jeszcze i to”.