William — pukwudgie, który zaprzyjaźnił się z Izoldą Sayre, po tym, jak przypłynęła ona do Nowego Świata[1].
Biografia[]
W 1620 roku Izolda Sayre spacerowała przez Mount Greylock i natknęła się na walkę pukwudgie i stworzenia znanego jako przyczajacz. Pukwudgie niechybnie przegrałby potyczkę i zginąłby, ale Izolda w porę rzuciła odpowiednie zaklęcie i ocaliła nieznane stworzenie. Zabrała go także do swojej kryjówki, nie wiedząc, że zwierzę to jest także niebezpieczne dla ludzi[1].
Nowy towarzysz Izoldy zyskał imię William (po zmarłym ojcu dziewczyny). Stało się tak, ponieważ rasa, z której się wywodził, nie pozwalała wyjawiać swego prawdziwego imienia. Pukwudgie uważał, że to pohańbienie być zdanym na młodą i niedoświadczoną czarownicę. Mówił tak, ponieważ zobowiązał się spłacić dług, który zaciągnął bez swojej wiedzy w chwili, w której został ocalony z rąk przyczajacza. Od tamtej pory dni Izoldy płynęły pod znakiem gderania Williama, którego uważała za pocieszne stworzenie[1].
Pukwudgie nauczał Izoldę o stworzeniach żyjących na terenie Ameryki. Razem wybierali się obserwować różne stwory, jednak dla dziewczyny najbardziej pasjonującym z nich był rogaty wąż, mieszkający w strumieniu blisko ich kryjówki. Zwierzę na głowie miało klejnot, który bardzo fascynował Izoldę. Sam William bał się go, natomiast on zdawał się lubić jego towarzyszkę. Jednak najbardziej Pukwudgie był zaskoczony wyznaniem, że dziewczyna rozumie słowa węża. Była ona wężousta. Umiejętność tę odziedziczyła po dalekim przodku – Salazarze Slytherinie. Wkrótce Izolda nauczyła się nie mówić Williamowi o uczuciu przywiązania do węża. Każda wiadomość, którą jej przekazał, brzmiała: „dopóki jestem częścią twojej rodziny, jest ona przeklęta”. Dziewczyna nie miała żadnej rodziny, poza Gormlaith, więc nie rozumiała, co znaczyły słowa zwierzęcia[1].
Izolda pamiętała jeszcze przedstawiciela rasy przyczajacza, który zaatakował jej towarzysza. I tym razem dał o sobie znać. Stworzenie zaatakowało w lesie rodzinę. Przeraźliwy hałas zaniepokoił Williama oraz dziewczynę. Gdy znaleźli się na miejscu, odkryli, że na ziemi leżą ciała dwojga dorosłych ludzi. Stwór szykował się, by je rozpruć. Tymczasem obok leżało dwóch rannych chłopców. Dzieci czekały na swoją kolej, podczas gdy przyczajacz zabijał ich rodziców. Ostatecznie dzieci uratował właśnie William, wraz z Izoldą[1].
Po zabiciu stwora pukwudgie wrócił do swoich zajęć, ignorując dzieci. Jego zachowanie bardzo rozwścieczyło towarzyszkę. Działał tak, ponieważ pomoc ludziom była wbrew wierzeniom jego gatunku, natomiast Izolda stanowiła niemiły wyjątek, ze względu na uratowanie życia. W konsekwencji ostrej wymiany zdań między nimi, pukwudgie zaniósł chłopca do kryjówki, lecz usłyszał od Izoldy, że da sobie radę bez niego. Po tym wyznaniu odszedł[1].
Wiele lat później, podczas ataku Gormlaith Gaunt na Ilvermorny, Izolda krzyczała w panice imię swojego ojca, Williama. Zamiast niego pojawił się jednak William, pukwudgie i nie tracąc czasu, zabił Gormlaith zatrutą strzałą z łuku. Czarownica z wielkim zaskoczeniem na twarzy, rozsypała się w pył[1].
William ocalił więc całą rodzinę. Kiedy Izolda oraz reszta jej rodziny zaczęli mu dziękować, warknął, że nie był wzywany przez ostatnie dziesięć lat, a kiedy wreszcie to się stało, to w sytuacji, kiedy rodzinie groziła śmierć. Izolda była na tyle mądra, że nie wspomniała, że w istocie przyzywała innego Williama. James natomiast zaczął energicznie ściskać rękę zakłopotanego Williama, bardzo zadowolony z faktu, że może wreszcie poznać tego pukwudgie, o którym tyle słyszał. Nawet wspomniał, że nazwał na jego cześć jeden z domów w Ilvermorny[1].
Wyznanie Jamesa zmiękczyło serce Williama. Przeniósł on się z własną rodziną do Ilvermorny i stale narzekając, pomógł w odbudowie budynku. Następnie stwierdził, że czarodzieje są zbyt słabi, aby się obronić i zaoferował usługi pukwudgie w zakresie ochrony szkoły oraz utrzymywania czystości. Za odpowiednią opłatą w postaci złota Izolda i James zdecydowali się ich wynająć i od tamtego czasu w Ilvermorny pukwudgie byli stałymi bywalcami[1].
Czasy późniejsze[]
Pukwudgie do dziś pracują w Ilvermorny. Ciągle narzekają, aczkolwiek dziwnym trafem nie opuszczają szkoły. Tak samo nadal istnieje dom Pukwudgie. Rzeźba przedstawiająca to stworzenie wybiera uczniów do swojego domu poprzez podniesienie strzały w górę[1].
Nikt jeszcze na dobrą sprawę nie zbadał, jak długo żyją pukwudgie, więc nie wiadomo czy i kiedy zmarł William. Aczkolwiek nadal żyje w Ilvermorny stary pukwudgie, który również nazywa się William i strzeże pomnika Izoldy oraz dba o odpowiednią ilość kwiatów na jej grobie w każdą rocznicę jej śmierci. Kiedy zostanie zapytany, czy jest tym Williamem, który żył trzysta lat temu, kiedy powstała szkoła, zaprzeczy, mówiąc, że to niemożliwe. Są jednak tacy, którzy uważają, że pukwudgie ten, jest w istocie tym Williamem, który był dawniej towarzyszem Izoldy[1].